Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#70312

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Długo siedzę na piekielnych, wiec nadszedł czas aby to i ja podzieliła się swoją piekielną historią.

Na wstępie chciałabym prosić o wyrozumiałość, gdyż nie mieszkam w Polsce już od ponad 10 lat. Wyjechałam gdy miałam niecałe 11 lat, aczkolwiek będę się starała by napisać to poprawnie i prosiłabym abyście poprawili każde ewentualne błędy.

Piekielna w tej historii jest moja rodzina. Będzie troszkę długie, więc proszę jeszcze raz o wyrozumiałość.

Zacznę od początku. Niestety podczas porodu moja mama razem z moim bratem bliźniakiem nie przeżyli. Nie wiem jak dokładnie się to stało, ale wiedzą o tym wszyscy. Wielka tragedia i strata dla wszystkich którzy ją znali. Ja niestety nie poznałam. Tak od dziecka byłam wyrzucana z domu do domu. Do lat 8 mieszkałam z Babcia która wpadła w alkoholizm po stracie córki i męża. Przez to że ktoś to zgłosił, prawdopodobnie szkoła mój ojciec zabrał mnie do siebie. Miałam dużo przykrości w szkole z tego powodu bo przychodziłam brudna i w nie za ładnych ciuchach.

Gdy zaczęłam mieszkać z moim ojcem, jego narzeczona i jej dziećmi też nie miałam łatwo. Nigdy nie było miejsca dla mnie przy stole, nie było prezentów, słodyczy ale nie powiem czasem dostałam drobne do sklepiku szkolnego. Ojciec stracił pracę, sprzedał dom, spakowaliśmy się, do samochodu i jazda za granicę.

Przez pierwszy miesiąc mieszkaliśmy u mamy i ojczyma mojego ojca. Miałam tylko 10 lat, i niestety doznałam jeszcze większych przykrości. Dziadek często zabierał mnie na wycieczki i niestety nie były to normalne wycieczki. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałam, ale jednak wiedziała że nie było to dobre. Zaczęłam być "nie grzeczna". Z tego powodu moja macocha postanowiła I gdyż wszyscy się przeprowadzimy do innego domku ja zostane na jakiś czas u babci. "Wycieczki" dalej trwały aż w końcu pewnego letniego wieczora powiedziałam babci że nie chce chodzić z dziadkiem na wycieczki. Powiedziała mi tylko żebym nie wymyślała. Wówczas wszystkie "nastolatki" pisały pamiętnik. Moja starsza siostra pisała taki, więc i ja kupiłam sobie jakiś tani zeszyt i zaczęłam pisać. Napisałam tam kiedyś że "dziadek mówi że jak będę miała 14 lat to będzie się ze mną kochał". Gdy byłam w szkole moja babcia przeczytała to, powiedziała o tym mojemu ojcu i zrobił się bałagan że "gowniara" kłamie.

Ojciec mnie wziął do siebie na domek. Byłam tam źle traktowana i cokolwiek nie powiedziałam było odrazę kłamstwem dla nich. Nikt mi w nic nie wierzył, nie miałam kontaktu z nikim po za nimi.

Ukradłam telefon tacie z kurtki, i zadzwoniłam do siostry mojej mamy która od zawsze mieszkała w UK i nie zdawała sobie sprawy co się ze mną dzieje. I babcia alkoholiczka kłamała i mój ojciec. Powiedziałam jej wszystko, opieprzyła mojego ojca i kupiła bilety do siebie.

Pojechałam, zapomniałam, jestem szczęśliwa tu. Ale po tych 10 latach zaczęli dzwonić i chcieli odnowić kontakt. Rozmawiałam z ojcem przez telefon i wszyscy udają jedną wielką wspaniałą rodzinę.

Opowiedziałam wszystko mojemu przyszłemu mężowi, który stwierdził że nie słyszał większej patologii. I nie wiem co robić. Czy utrzymywać kontakt bo jednak rodzina czy olać i żyć dalej.

dom

Skomentuj (63) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (299)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…