Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70458

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuje w firmie zajmującej się świadczeniem pewnego rodzaju usług. Do moich obowiązków należy odbieranie telefonów od klientów i przeprowadzenie rozmowy w sposób fachowy i pomocny, tak aby klient był z naszych usług zadowolony.

Kilka dni temu odbieram telefon. Klient telefonuje z pewną prośbą, ot norma. Aby zobrazować Wam trochę tę sytuację napisze, iż prośba miała bardzo podobny charakter do poniższej sytuacji - klient miał wykupiony bilet na samolot na godzinę 14. Jednak telefonuje, ponieważ nie zdąży na ten samolot, bo coś tam i prosi, aby samolot poczekał na niego 1,5 godziny, bo on koniecznie musi z tego połączenia skorzystać dziś/zaraz/jak tylko będzie na miejscu, a kolejne mu już w ogóle nie pasuje.

Z przyczyn oczywistych mówię klientowi, że taka sytuacja niestety nie jest możliwa, bo inni pasażerowie wymagają punktualności, a także przyczyny operacyjne nie pozwalają nam na takie zmiany. Jednak im dłużej tłumaczę to klientowi, tym bardziej on przechodzi do ataku. Usłyszałam oczywiście, że jestem idiotką skoro pracuję w takim miejscu i nie potrafię załatwić mu tak prostej rzeczy - bo ON jest Panem i Władcą, Alfą i Omegą, a inni pasażerowie powinni czekać z darami na tak cudownego współpasażera.

Przegiął w momencie kiedy powiedział do mnie pi*****ona dz***o i wiele innych podobnych sformułowań. Przerwałam Panu ten emocjonujący monolog i oznajmiłam, że niestety rozmawiam tylko z ludźmi na poziomie i nie mam zamiaru kontynuować rozmowy, gdyż nie potrafi on tego poziomu utrzymać.
Na szczęście nie jest to tylko mój wymysł, ale pracuje w firmie, która uważa, że w momencie kiedy ktoś nas obraża, mamy, a nawet powinniśmy zakończyć rozmowę.

Wczoraj przyszła reklamacja. Napisał ją ten burak, z którym przyszło mi rozmawiać. I nawet nie chodziło o to, że nie chciałam/mogłam mu pomóc. W skrócie napisał, iż wymaga zwolnienia pracownika, gdyż ponoć użyłam wobec niego niecenzuralnych słów i jestem po prostu niewychowana, zapewne patologia jakaś i w ogóle to on poczuł się urażony. Cóż rozmowy mamy nagrywane, więc jazda, odsłuchujemy i ... nic. Szef był pełen podziwu, że zachowałam pełen profesjonalizm i oczywiście w stronę klienta nie poleciało złe słowo, kiedy on tych słów nie szczędził sobie w ogóle.

Jako, że szef dobry człowiek i nie lubi on mieć do czynienia z takimi ludźmi, odpisał danemu klientowi. To, że rozmowy mamy nagrywane, więc nasza, prawie 10 minutowa rozmowa, została wysłuchana i oczywiście oceniona pod kątem mojego profesjonalizmu i języka.

Puenta jest taka, iż Pan ten otrzymał odpowiedź ubraną oczywiście w odpowiednie słowa o tym, że najpierw powinien trzymać swój język za zębami, a potem składać skargi na niewinną osobę. I niech lepiej zasięgnie on nauki języka polskiego, gdyż istnieje w nim wiele pięknych synonimów obraźliwych słów, jakimi uraczył on pracownika firmy.

Cóż, klient na tę odpowiedź już nie odpisał :)

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 349 (371)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…