Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#70503

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka lat temu jeszcze w liceum miałam dobrą koleżankę Zosię (imię zmienione, ale na pewno jeszcze kilka razy opowiem wam o niej.) Zosia pochodzi z dość biednej rodziny. Jej ojciec jest alkoholikiem, a matka pielęgniarka musi harować całymi dniami, aby Zosia i jej 3 rodzeństwa mogła żyć beztrosko jak jej rówieśnicy.

Sytuacja miała miejsce na początku klasy maturalnej. Kupiłam sobie bardzo fajny kalendarz w Empiku za 30 zł. Oczywiście Zosia od razu chciała taki sam, ale jej mama wydała strasznie dużo pieniędzy i nie chciała jej go kupić. Po kilku dniach można go było kupić -50%, a jako, że mamy do tego Empiku daleko pojechałam z mamą Zosi i nią do sklepu.

Kalendarzy było naprawdę dużo, a jednym z nich miał rysunek "spermy". Chmura plemników w takiej "białej kałuży" z zaznaczonym jednym "To ja".

[J] : Co za powalone czasy, aby kupować kalendarz szkolny z rysunkiem spermy.
Piekielna mamusia od razu zrobiła się czerwona niczym trzymany w jej rękach kalendarz z psem.
[PM] : Czy twoja mama nie ma problemu z tym, że używasz takich słów?
[J] : Nie proszę Pani. Jestem z biolchemu i omawiamy teraz układ rozrodczy. Do tego moją przyszłość wiążę z kierunkiem medycznym, a tam takie słowa jak sperma, plemniki, jajniki to norma.
[PM] patrząc na córkę : Mam nadzieję, że ty nie używasz takiego słownictwa.
[Z] : Nie mamusi. Nigdy nie wypowiedziałam tego słowa.

Jest pewnie problem. Zosia bluźniła jak szewc, a słowo zakręt wymawiała co najmniej jedno w każdej swojej wypowiedzi.
Jej mama była pielęgniarką, a po zerwaniu naszej przyjaźni (to ja ją zerwałam) cieszyła się, bo miałam bardzo wulgarne słownictwo.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 34 (190)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…