Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70589

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na fali historii dot. wchodzenia różnych osób do cudzych lub wynajmowanych mieszkań...

Ładnych parę lat temu odebraliśmy z byłym mieszkanie. Był koniec czerwca, ja zdałam ostatnie egzaminy, były wyjechał na tydzień do pracy, więc z koleżanką - współlokatorką wypiłyśmy wino na nowym mieszkaniu i lulu. Następnego dnia wyjeżdżałam na kolonie z dzieciakami, więc Aga została sama na włościach.
W mieszkaniu były jedynie szafy typu komandor, zabudowa kuchni i jedno łóżko.

Było to mieszkanie na samej górze bloku, winda dojeżdżała do 9 piętra, na 10 była żelazna, zamykana krata, na 11 piętrze my plus komórka sąsiada. Klucz do kraty mieliśmy posiadać jedynie my i ów sąsiad.
Pewnego dnia Aga przygotowywała się do wyjścia, przebierała w salonie, do którego wychodziło się króciutkim korytarzykiem od drzwi wejściowych.
Zmienia sobie dziewczyna bieliznę, a tu buch, dwie obce baby otwierają drzwi i bez zażenowania:
(B)- A co pani tu robi?!
(A)- ... mieszkam?

Okazało się, iż panie są ze spółdzielni mieszkaniowej. Co niekoniecznie daje im prawo niepowiadomienia o swoim przybyciu domofonem, dzwonkiem przy żelaznej kracie czy choćby dzwonkiem do drzwi ( których Aga akurat nie zamknęła, bo krata).

I jeszcze ten bulwers pań...
Dopiero jak poprosiła o chwilę intymności, panie się zmitygowały i poczekały za drzwiami.
Za wtargnięcie oczywiście nie przeprosiły.

bezczelność spółdzielnia wtargnięcie

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 257 (285)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…