Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70624

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Klatka, w której znajduje się moje mieszkanie, ma dość skomplikowaną strukturę wewnętrzną.

Część, w której znajdują się schody, jak również wyjście na podwórko oświetlają trzy lampy, jedna przy drzwiach od podwórza, jedna ogólna oświetlająca schody i jedna w przedsionku prowadzącym do bramy przelotowej, z której jest wyjście na ulicę. Taki układ ma tą zaletę, że nawet gdy padnie jedna żarówka, pozostałe dwie pozwalają się nie zabić wieczorami. No właśnie, o ile działają.

Przed wigilią przepaliły się żarówki w przedsionku i główna, drugiego dnia świąt dołączyła do nich ta przy drzwiach. Niestety, dwie pierwsze są na wysokości blisko czterech metrów, a trzecia, najpewniej z powodu licznych kradzieży, zamknięta jest w jakimś rodzaju drucianej klatki zamkniętej na kłódkę. No choćbym nie wiem jak kombinował, drabiny nie mam, klucza do kłódki też - sam nie wymienię.

Dzwoniłem do spółdzielni po świętach, rozmawiałem na ten temat z panią inspektor terenową, obiecała podesłać "techników". Uradowany dodałem, że drzwi od ulicy, jak i podwórza nie zawsze się zamykają - to też mieli poprawić.
W Nowy Rok wracałem do domu po ciemku.

Dzwoniłem przed świętem Trzech Króli, rozmawiałem z inną panią inspektor.

"Ktoś" miał podejść "niebawem". W święto rodzina wychodziła ode mnie po zmroku na czuja, bo światła na klatce nie było.

Dzwoniłem po 06.01, ponownie rozmawiałem z jakąś panią inspektor.
Dwadzieścia minut zajęło mi wyjaśnienie jej czemu nie mogę otworzyć ich instalacji zabezpieczającej lampę przy drzwiach, bo pani "nie rozumie takich technicznych zagadnień". "Technik właściwy dla miejsca mojego zamieszkania" miał się objawić "przed weekendem i załatwić sprawę". Wiecie jak ciężko trafić po ciemku nogą w stopnie, gdy w sobotę pracowało się 14 godzin?

Dzwoniłem w poniedziałek, wściekły jak osa.
Odebrał PAN inspektor terenowy. Najpierw ustawił mnie w szeregu, wyjaśniając, że nie mam prawa być zły, bo ich tam siedzi sześcioro i on nie wie do kogo ja kieruje pretensje, ale na bank nie mogę ich mieć do niego. Potem wyraził powątpiewanie w moje słowa, bo on sobie tego nie wyobraża. Wiecie co jednak mnie dobiło? Zdanie które wypowiedział, a które chyba zapamiętam do końca życia chyba.

- Ja od pana tego zgłoszenia nie przyjmę, bo to by znaczyło, że MY od dwóch tygodni nic z tym nie zrobiliśmy.

Dopiero dopytywanie o jego personalia, straszenie sądem w przypadku wypadku oraz techniki wschodnich mnichów, zwane "postawa wściekłego osła", ruszyły ten głaz niekompetencji.

Jeszcze tego samego dnia dwóch mocno podniszczonych przez życie panów, klnąc na cały świat, wymieniało żarówki na klatce. Ponoć nawet po piętrach przeszli sprawdzając czy wszystkie działają!

Boje się dzwonić z przypomnieniem o drzwiach...

Spółdzielnia usługi

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (144)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…