Od ostatniej historii minęło trochę czasu, a ja zdążyłem się przebranżowić. Nieważne gdzie, ale ważne, że mój pracodawca zatrudnia ponad setkę osób pracujących pod jednym dachem.
I ja naprawdę zdaję sobie sprawę, że ludzie rywalizują między sobą. To oczywiste i nieuniknione. W takich miejscach jak to, w którym pracuję, plotki roznoszą się szybciej niż zarazki, a niektóre osoby wręcz nimi żyją.
Nieraz mówiono o mnie w zły sposób, więc jestem przyzwyczajony i leję na takie sprawy szczochem krzywym, nieprzerywanym. Byłem tym bardzo zaskoczony, ale komuś udało się wyprowadzić mnie z równowagi.
Droga do miejsca, w którym teraz jestem do najłatwiejszych nie należała. Najpierw wolontariat, czyli robota za frajer, później staż i w końcu upragniona umowa o pracę. Na żadnym z tych etapów nie było forów i śmiem twierdzić, że zapracowałem na miejsce w tym zespole.
Dochodzimy do sedna.
Wspomniałem kiedyś, że jestem niepełnosprawny.
W czasie zawarcia umowy przysługiwało mi prawo do renty. Spodziewam się, że kolejnym razem komisja mi jej nie przyzna. :)
I gdzieś, ktoś zaczął siać ferment, aż kilka osób z mojej pracy nabawiło się bólu dupy o to, że dostaję wypłatę i dodatkowo rentę. Do mnie te wieści też koniec końców dotarły. Przez lata byłem popychany przez innych i naprawdę myślałem, że nauczyłem sobie z tym radzić, aż do tego zdarzenia, bo zabolało i to mocno.
Na zakończenie - jeżeli moi koledzy współpracownicy z bóldupiem będą mieli okazję to przeczytać.
Ja się z wami chętnie zamienię. Ja wam dam te 6 stówek na miesiąc, a wy dacie mi swoje zdrowie. Mi na tych pieniądzach aż tak nie zależy.
I ja naprawdę zdaję sobie sprawę, że ludzie rywalizują między sobą. To oczywiste i nieuniknione. W takich miejscach jak to, w którym pracuję, plotki roznoszą się szybciej niż zarazki, a niektóre osoby wręcz nimi żyją.
Nieraz mówiono o mnie w zły sposób, więc jestem przyzwyczajony i leję na takie sprawy szczochem krzywym, nieprzerywanym. Byłem tym bardzo zaskoczony, ale komuś udało się wyprowadzić mnie z równowagi.
Droga do miejsca, w którym teraz jestem do najłatwiejszych nie należała. Najpierw wolontariat, czyli robota za frajer, później staż i w końcu upragniona umowa o pracę. Na żadnym z tych etapów nie było forów i śmiem twierdzić, że zapracowałem na miejsce w tym zespole.
Dochodzimy do sedna.
Wspomniałem kiedyś, że jestem niepełnosprawny.
W czasie zawarcia umowy przysługiwało mi prawo do renty. Spodziewam się, że kolejnym razem komisja mi jej nie przyzna. :)
I gdzieś, ktoś zaczął siać ferment, aż kilka osób z mojej pracy nabawiło się bólu dupy o to, że dostaję wypłatę i dodatkowo rentę. Do mnie te wieści też koniec końców dotarły. Przez lata byłem popychany przez innych i naprawdę myślałem, że nauczyłem sobie z tym radzić, aż do tego zdarzenia, bo zabolało i to mocno.
Na zakończenie - jeżeli moi koledzy współpracownicy z bóldupiem będą mieli okazję to przeczytać.
Ja się z wami chętnie zamienię. Ja wam dam te 6 stówek na miesiąc, a wy dacie mi swoje zdrowie. Mi na tych pieniądzach aż tak nie zależy.
praca
Ocena:
282
(306)
Komentarze