Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71115

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w leśniczówce. Nie jest drewniana, mamy prąd, wodę bieżącą, kanalizację, a nawet internet szybszy niż niektóre w miastach. Taki zwykły, jednorodzinny dom, tylko, że pośrodku lasu, oddalony od sąsiadów o około kilometr. Według adresu mój dom należy do wsi (powiedzmy Piekiełkowa) gdzie znajdują się tylko trzy budynki (mój dom jest jako numer trzy), jednak do reszty domów z Piekiełkowa mamy około czterech kilometrów. Mieszkamy na złączu dwóch innych, większych wsi (Piekiełko i Kiełko). To do nich mamy najbliżej, jednak nie podlegamy pod nie. Największe miasto (Piekło) leży około siedmiu kilometrów od nas. Pracuje tam moja mama, a ja z siostrą chodziłyśmy tam do szkoły, więc codziennie, nawet w weekend jesteśmy w mieście. W skrócie: mieszkam na odludziu. Więc logiczne jest to, że osoby, które poznają dopiero co adres, nie wiedzą jak trafić, a jak dowiadują się gdzie to jest, to robią wszystko, aby nie jechać aż tyle. Tak robią głównie kurierzy.

Mamy jednego kuriera, który do nas nie dzwoni, aby zapytać się o adres. Jest to nasz sąsiad, dlatego zawsze wiemy, że dostaniemy paczkę na samym końcu, przed jego powrotem do domu.
Reszta kurierów zawsze dzwoni i kłóci się z nami, że to niemożliwe, że nie ma naszego domu przy tych dwóch domach z Piekiełkowa. Muszą nadrabiać wtedy kilometry, co ich kosztuje. Wiele razy zdarzyło się, że dostawaliśmy paczkę na drugi dzień, jak druga próba doręczenia, bo kurier był przy Piekiełkowie, a tam naszego domu nie ma.

Po pewnym czasie nie chce nam się tłumaczyć jak do nas dojechać, więc często odbieramy paczki w Piekle. Umawiamy się na jeden z charakterystycznych punktów. Do pewnego czasu nie było z tym problemów, my odbieraliśmy paczkę szybciej i o godzinie, która nam odpowiada, a kurierzy dziękowali nam, że nie muszą jeździć i szukać. Jednak jeden piekielny kurier już przesadził i od tej pory każemy mu przyjechać do domu.

W sieci komórkowej mama wybrała nowy telefon, z przedłużeniem umowy. Papiery do podpisania miał przywieźć kurier, a opłata za komórkę miała być doliczona do następnego abonamentu. Kurier zadzwonił rano, że nie wie gdzie ma przyjechać, że taki kawał od miasta i poprosił o spotkanie w Piekle. Mama się zgodziła, ustaliła godzinę, kiedy miała skończyć pracę i wybrała miejsce - supermarket przy wjeździe do miasta. Kurier ucieszony, że nie musi nigdzie daleko jeździć.

Mama zajechała do supermarketu, miała tam zrobić zakupy, ale chciała najpierw odebrać komórkę. Nagle zadzwonił do niej kurier, z pytaniem, czy moja mama może podjechać do Hotelu Piekło (znajdującego się po drugiej stronie ulicy od supermarketu), ponieważ on ma tam zanieść paczkę i nie chce mu się (dosłownie tak powiedział) zajeżdżać do supermarketu, tylko by pojechał dalej. Mama zdenerwowana, czemu ona ma spalać paliwo, skoro umawiała się w danym miejscu, a i tak robi przysługę kurierowi. Powiedziała, że nigdzie się nie rusza i czeka na niego we wcześniej umówionym miejscu, na co kurier stwierdził, że zostawi komórkę w hotelu! Gdy mama zaczęła mu grozić, że w takim razie oskarży go o podrobienie podpisu i przez to zawarcie umowy, na którą się nie zgadzała. Łaskawie przyjechał, ale nawet poganiał ją, gdy chciała przeczytać do końca umowę.

Z tego co wiem, ten kurier już nie rozwozi paczek w naszym rejonie, ale dla zasady każdemu kurierowi każemy przyjechać do nas.

kurierzy

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 167 (219)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…