Czytałem komentarze pod jedną historią i stanęła mi przed oczami pewna sytuacja.
Nie znam dokładnie szczegółów, bo byłem tylko w odwiedzinach u znajomego w szpitalu. W sali obok leżał pacjent, który pilnie potrzebował przeprowadzenia bardzo inwazyjnej operacji. Z tego co zrozumiałem to chodziło o częściową amputację jakiegoś organu. Tyle tylko, że pacjent jednocześnie żądał wyleczenia i nie wyrażał zgody na samą operację.
Tak to lekarze bezsilni czekali na moment, gdy:
a - pacjent im umrze w szpitalu
b - straci przytomność i będą mogli go ratować (zgoda rodziny) w sytuacji ratowania życia
c - sam zrezygnuje z leczenia i opuści szpital
d - nastąpi cud
Nie wiem, jak często zdarzają się tacy pacjenci, ale współczuję tym lekarzom.
Nie znam dokładnie szczegółów, bo byłem tylko w odwiedzinach u znajomego w szpitalu. W sali obok leżał pacjent, który pilnie potrzebował przeprowadzenia bardzo inwazyjnej operacji. Z tego co zrozumiałem to chodziło o częściową amputację jakiegoś organu. Tyle tylko, że pacjent jednocześnie żądał wyleczenia i nie wyrażał zgody na samą operację.
Tak to lekarze bezsilni czekali na moment, gdy:
a - pacjent im umrze w szpitalu
b - straci przytomność i będą mogli go ratować (zgoda rodziny) w sytuacji ratowania życia
c - sam zrezygnuje z leczenia i opuści szpital
d - nastąpi cud
Nie wiem, jak często zdarzają się tacy pacjenci, ale współczuję tym lekarzom.
Ocena:
279
(309)
Komentarze