Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Zacznijmy od zarysowania tła:

Należę do ludzi, którzy uważają, że samochód ma się po to, żeby nim jeździć, a nie żeby go pucować. OK, jak ktoś lubi, proszę bardzo, ale ja, o ile w środku mam zwykle bardzo czysto, to nie lecę na myjnię za każdym razem, kiedy znajdę na samochodzie jakiś pyłek.

Auto mam takie, jakie potrzeby - niewielkie, zwrotne, podobno niemęskie - ale żwawe. Od nowości to samo, ma już 6 lat, mechanicznie stan idealny.

Wizualnie - no cóż. Ostatnio odpadł mi/ktoś zajumał kołpak, zdjąłem więc też pozostałe i powolutku szukam sobie oryginałów na e-bayu, bo mi się inne akurat nie podobają, a auto dość rzadkie. Jak będę miał znowu komplet, to założę z powrotem. Tymczasem jednak auto straszy gołymi stalowymi podrdzewiałymi felgami.

Jakiś czas temu ktoś parkując "po parysku" dość ostro przywalił mi w zderzak. Zderzak się odkształcił, ale powrócił do założonego kształtu, niestety na lakierze nie wygląda to już tak pięknie. Dodatkowo zaczęła wypadać zaślepka haka holowniczego, a że nie zamierzam w najbliższym czasie nikogo holować, zalepiłem ją po prostu śmieszną nalepką, które tu sprzedają w sklepach dla turystów. Naprawa zderzaka nie należy do moich priorytetów w tej chwili - uważam, że zderzak, jak sama nazwa wskazuje, służy do zderzania, więc nie dziwne, że widać na nim jego efekty. Jak będzie odstawał, pęknie albo odpadnie, to się będę martwił.

Ostatnio pracuję głównie z domu, więc auto czasem i cały tydzień stoi w jednym miejscu. W ten weekend jednak musiałem pojechać do sąsiedniego miasta w czasie śnieżycy, więc auto zmieniło ubarwienie, głównie od soli. Wczoraj zaś wybrałem się na wycieczkę w piękne okoliczności przyrody, gdzie musiałem przejechać przez błotko na jakiejś farmie - więc za błotnikami kół pędnych z boku auto pochlapane jest błotem.

Ale naprawdę nie jest to nic w rodzaju rajdu Camel Trophy - po prostu auto nie ma kołpaków, ma brzydkie znaki na rogu na tylnym zderzaku, jest nieco poszarzałe i nieco przybrudzone błotem na progach i dole drzwi. Wciąż można rozpoznać markę, kolor, wiadomo, gdzie jest przód, a gdzie tył. Poza tym auto jest w dobrym stanie, nie ma na nim rdzy, farba się nie łuszczy, nic nie jest poprzyklejane taśmą klejącą, szyby całe itd. Normalny, raczej zadbany sześcioletni samochód.

Teraz piekielność:

Właśnie musiałem do niego na chwilę zajrzeć, bo zorientowałem się, że coś w nim zostawiłem. Auto zaparkowane jest na naszej wąskiej ulicy zabudowanej kamienicami. Na dole nie ma żadnych sklepów, już na poziomie ulicy są mieszkania. Kiedy otwierałem bagażnik, z mieszkania, pod którym stoi moje auto wyleciała kobieta w szlafroku i zaczęła mi robić awanturę.

Otóż ona sobie nie życzy, żebym ja tam parkował, bo auto znowu będzie stało cały tydzień w jednym miejscu, a nie dość, że nie należy do najpiękniejszych (cóż, różne są gusta), to jeszcze jest brudne tak, że "ona nie może na to patrzeć". A stoi akurat za jej oknem tak, że jak ona siedzi na kanapie w salonie i patrzy w okno, to je widzi...


Chyba też jestem piekielny, bo powiedziałem jej, żeby się nie martwiła, bo ma takie brudne okna, że niedługo nic przez nie nie będzie widzieć... Ale sam pomysł żądania przeparkowania auta, bo nie jest wypucowanym bentleyem dość mnie zadziwił.

ulica

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 270 (306)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…