Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71465

przez (PW) ·
| Do ulubionych
PIĘĆDZIESIĄT TWARZY MAGNOLII ALBO SEKS (I NIE TYLKO) W TAKIM SOBIE MIEŚCIE - odsłona druga

Uwaga! To nie jest moja historia, lecz fragment rękopisu znalezionego, może nie w Saragossie, ale w odmętach internetu, dla którego zdobyłem prawo upublicznienia. Więcej szczegółów w części pierwszej: http://piekielni.pl/71447 - niech czyta, kto ciekawy.

Tymczasem...

Rozdział 2. Tropikalna podróż (rzecz o jednym z maniaków seksualnych, tym bardziej lajtowym)

/Dodam jeszcze, że tu piekielnością wykazała się również sama Magnolia - chociaż w sumie mało się Jej dziwię... Ale dosyć trucia, oddajmy głos uczestniczce zdarzeń:/

Poznałam tu takiego napalonego faceta... Spotkałam się z nim, całkiem sympatyczny. Poza tym, że bardzo, ale to bardzo chciał mnie zaciągnąć do łóżka.
Było kilka spotkań - i nic, a tak chciał kopulować (Co on sobie myślał? Że to dla mnie jakaś frajda zostać przelecianą? Mam się cieszyć, że jakiś królik chce się na mnie wyskakać?! Faktycznie, wielka mi atrakcja). Jakie to on podchody robił! Nawet na swoją łódź mnie zapraszał (tak jakby to była jakaś atrakcja...).

W końcu zgodziłam się przyjąć zaproszenie na kolację z winem. Piękna restauracja, romantyczny wieczór, wina wciąż mi dolewał i dolewał... Myślał, że mnie upije, a tu - nic z tego, ręce opadają. Gada tylko o tym seksie: co lubi, jak lubi i tak w kółko... Już mnie zaczął irytować, ale po co to okazywać, jak sprawę można załatwić inaczej. Rozrywka się przyda, zabawić chyba każdy się lubi. Zatem włączyłam się w rozmowę. Och, ach - podgrzałam atmosferę, naopowiadałam mu różnych głupot o erotycznych figlach i psotach łóżkowych, a następnie... przeprosiłam i powiedziałam, że jestem już zmęczona, wróciłam do domu. A następnie... zadzwoniłam do misia spragnionego kopulacji.

Mówię mu tak:
- Misiu, taką zrobiłeś mi ochotę na siebie, takie mam pragnienie, tak bardzo ale to bardzo chcę, abyś mnie odwiedził! Przyjedź do mnie, zaraz, teraz, już!
Żali się, że nie może, ponieważ wypił sporo wina na tej kolacji... Ale przyjedzie taksówką.
Ja mówię:
- Świetnie, Misiaczku, przyjeżdżaj jak najszybciej, ja już czekam w łóżeczku na ciebie i twojego pytona.

Amant się spieszy... dzwoni, żebym podała adres...
- Spokojnie, a powiedz mi, misiu puszysty - czy zabezpieczenie to ty masz?
- Tak mam.
Aha...
- A jakie?
- Bardzo dobre – mówi.
- Ale ja lubię tropikalne.
Zdziwiony mówi, że takich to on nie ma...
- Więc poszukaj! Są apteki całodobowe, stacje benzynowe... Szukaj szybciutko, bo cię pragnę! Jak już kupisz, to zadzwoń, to podam ci adres.

Amant jeździł tą taksówką, szukał, dzwonił, żalił się, że w czterech aptekach nie było, na żadnej stacji nie ma... Ale znalazł truskawkowe, pełno ich...
- Nie, słonko, ja nie mogę truskawkowych, tylko tropikalne. Jak nie znajdziesz, to nic z tego...
Więc dalej jedzie tą taksówką na poszukiwania kondomów - aż w końcu znalazł. Musiał być na prawdę zdesperowany.

Dzwoni zadowolony:
- Są wreszcie, mam te cholerne tropiki!
Mówi, że się najeździł, że połowę Takiego Sobie Miasta zwiedził na poszukiwaniach. No, faktycznie, też mi poświecenie: pojeździł taksówką... Prosi, żebym podała mu adres. Już chciał pędzić niczym Struś Pędziwiatr na bzykanko...
Mówię:
- Misiaczku, daj taksówkarza do telefonu, wytłumaczę, jak ma dojechać.
Facet zdziwiony, ale dał słuchawkę taryfiarzowi. Już tak chciał się seksić, że nie zadawał pytań... Mówię zatem do kierowcy: pan Napalony ma ogromną ochotę na seks. Bardzo proszę mu nic nie mówić i zrobić mu niespodziankę. Proszę go dostarczyć do najlepszego bałaganu w mieście, z największym wyborem pań. Zabezpieczenie już posiada :P

Już nigdy więcej się nie odezwał.
Jak myślicie - co zrobił dalej?

Nie wiadomo - możemy się tylko domyślać...

Portal randkowy

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 214 (360)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…