Akcja z dzisiejszego poranka.
Mieszkam w bloku, który kształtem przypomina literę M (lub W, jak kto woli). Moja klatka znajduje się przy drugim dłuższym ramieniu. Wstaję rano, idę zaspany do sklepu po pieczywo i kiedy przechodzę przez drugie "podwórko" drzwi jednej z klatek otwierają się i wybiega z nich pies. Duży, biały, cieniutkie nóżki, korpus przypominający walec i paskudna morda - amstaff albo pitbull (nie znam się, te rasy są dla mnie identyczne).
Po chwili pies widzi mnie i rusza w moją stronę.
Pies rasy zaliczanej do groźnych pędzi w moją stronę bez kagańca i bez właściciela.
Stoję bez ruchu (kiedyś gdzieś usłyszałem, że tak trzeba) i czekam, aż pies się znudzi. I zastanawiam się czy nie spóźnię się do pracy, czy przeżyję i jakim skończonym kretynem trzeba być, żeby takiego psa puszczać bez opieki i kagańca.
O ile jestem w stanie zignorować podobne praktyki wobec szczuropodobnych (jorki, jamniki i inne miniaturki) to uważam za całkowicie niedopuszczalne w przypadku większych psów, a zwłaszcza w przypadku psów ras groźnych.
Co by było, gdybym zamiast stać bez ruchu zaczął uciekać? Co by było, gdyby taka sytuacja przytrafiła się dziecku, które zaczęłoby uciekać/krzyczeć/wymachiwać rękoma?
Kolejnym razem - dzwonię na policję/straż miejską.
Jedyny pozytyw - nie potrzebowałem już kawy.
Uprzedzając niektóre komentarze: Nie obchodzi mnie, czy "on chce się tylko pobawić*", czy "on chce się tylko przywitać/powąchać" - JA NIE CHCĘ! Masz psa - to się nim zajmij! A jeżeli nie masz dla niego czasu to go oddaj. W miejscu publicznym pies ma nosić kaganiec i być na smyczy.
*zabawa w berka, a zwłaszcza w berka gryzionego mnie nie interesuje.
Mieszkam w bloku, który kształtem przypomina literę M (lub W, jak kto woli). Moja klatka znajduje się przy drugim dłuższym ramieniu. Wstaję rano, idę zaspany do sklepu po pieczywo i kiedy przechodzę przez drugie "podwórko" drzwi jednej z klatek otwierają się i wybiega z nich pies. Duży, biały, cieniutkie nóżki, korpus przypominający walec i paskudna morda - amstaff albo pitbull (nie znam się, te rasy są dla mnie identyczne).
Po chwili pies widzi mnie i rusza w moją stronę.
Pies rasy zaliczanej do groźnych pędzi w moją stronę bez kagańca i bez właściciela.
Stoję bez ruchu (kiedyś gdzieś usłyszałem, że tak trzeba) i czekam, aż pies się znudzi. I zastanawiam się czy nie spóźnię się do pracy, czy przeżyję i jakim skończonym kretynem trzeba być, żeby takiego psa puszczać bez opieki i kagańca.
O ile jestem w stanie zignorować podobne praktyki wobec szczuropodobnych (jorki, jamniki i inne miniaturki) to uważam za całkowicie niedopuszczalne w przypadku większych psów, a zwłaszcza w przypadku psów ras groźnych.
Co by było, gdybym zamiast stać bez ruchu zaczął uciekać? Co by było, gdyby taka sytuacja przytrafiła się dziecku, które zaczęłoby uciekać/krzyczeć/wymachiwać rękoma?
Kolejnym razem - dzwonię na policję/straż miejską.
Jedyny pozytyw - nie potrzebowałem już kawy.
Uprzedzając niektóre komentarze: Nie obchodzi mnie, czy "on chce się tylko pobawić*", czy "on chce się tylko przywitać/powąchać" - JA NIE CHCĘ! Masz psa - to się nim zajmij! A jeżeli nie masz dla niego czasu to go oddaj. W miejscu publicznym pies ma nosić kaganiec i być na smyczy.
*zabawa w berka, a zwłaszcza w berka gryzionego mnie nie interesuje.
pies osiedle
Ocena:
282
(344)
Komentarze