Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#71966

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Czytając historię blaueblume o szynszyli przekarmionej owocami olśniło mnie moje wspomnienie sprzed kilku lat.

Moje psiątko chorowało na paskudne zapalenie spojówek i w związku z powyższą dolegliwością weterynarz chciał nas widzieć kilka razy.

Było lato, lipiec, ciepło w pip pip pip a wszystkie okna i drzwi w przychodni weterynaryjnej otwarte na oścież. Przychodząc na ostatnią wizytę zaobserwowałam przez otwarte drzwi gabinetu groteskową sytuację.

Czarne niewielkie kocię leżało rozpłaszczone na stole weterynaryjnym a nad nim stała szlochająca babcia ok 70 roku życia. Wet zabierający się do wkłuwania wenflonu i podłączenia jakiejś kroplówki udzielał babci ostrej reperymendy - nietrudno było usłyszeć,że ma nie po kolei w głowie skoro wysmarowała całego kota jakimś specyfikiem przeciwko pchłom.

Kot dosięgnął tam i ówdzie jęzorem, zlizał co się dało - efekt naprawdę nieciekawy. Nie wiem co ta kobieta myślała - zazwyczaj na opakowaniu takich kropelek/wcierek jest napisane, że to trujące.

Z tego co słyszałam, biedne zwierzę miało pozostać na obserwacji.
Ciekawe czy przeżyło takie gruntowne odpchlenie.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 59 (129)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…