Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72087

przez ~PanInformatyk ·
| Do ulubionych
O zawiści słów kilka.

Aby przedstawić swoją historię, muszę opowiedzieć trochę o sobie. W wieku 13 lat wygrzebałem u wujka symfonię. Jest to książka dotycząca programowania a, że coś słyszałem o tworzeniu programów i zawsze mnie to ciekawiło chętnie ją pożyczyłem. I wtedy trafiła mnie strzała amora. Kiedy pisząc te linijki kodu, widząc jak układa się to w różne schematy i to działa, byłem wniebowzięty. Od tego czasu programowałem, nauczyłem się wielu języków, dziesiątek standardów a kilkanaście różnych bibliotek znam prawie na pamięć. W wieku 17 lat próbowałem napisać własną aplikację, która niestety nie cieszyła się zbytnim powodzeniem więc projekt zarzuciłem.

Kiedy stuknęło mi lat 18, postanowiłem znaleźć sobie pracę. Zdalnie przeprowadzona rekrutacja przez firmę mieszczącą się w Stanach Zjednoczonych zakończyła się dla mnie sukcesem. Podjąłem pracę na odległość i mimo dezaprobaty rodziny, przerwałem naukę rok przed planowaną maturą. Na start zarabiałem już duże pieniądze, które po kilku skończonych projektach powiększyły się jeszcze bardziej, a na polskie warunki są już gigantyczne. Bardzo szybko się przeprowadziłem, a w rodzinnej wsi myśleli, że przeniosłem się na studia. Po roku postanowiłem wybudować mieszkanie, a niestety w międzyczasie pokłóciłem się z osobą, która wynajmowała mi mieszkanie. Stwierdziłem, że wrócę w rodzinne strony. Mama bardzo zadowolona, bo wrócił jej jedyny syn, a w dodatku zaczął płacić wszystkie opłaty i koszty utrzymania.

Wróciłem, do małej wsi, w trzyletnim fordzie mustangu, po roku. Do czary goryczy dodała mama, która jak to przechwalająca się kobieta ze wsi powiedziała, że zarabiam ładną 5-cyfrową sumkę. Oj zaczęło się. Plotki i ploteczki, mimo że wszyscy wiedzieli o mojej pracy w firmie informatycznej. Kilka najciekawszych:
- Obrabowałem bank.
- Jestem prawą ręką szefa mafii.
- Jestem rozchwytywanym alfonsem.
- Pracuję dla Cijajej i Efbijaj i prowadzę jakieś testy w Polsce.
- Uwiodłem umierającą "Bogaczkę".

Plotki jak to plotki, dla mnie nic szkodliwego, nawet pośmiać się można było. Ale nasyłanie na mnie i moją mamę policji co kilka dni w sprawie narkotyków, posiadania broni etc. To naprawdę było upierdliwe.

Miejscowe pijaczki to bardzo sympatyczne chłopy. Często zagadywali bez żadnego żebrania. A jako, że ich na swój sposób polubiłem ,to dostawali ode mnie co jakiś czas po 10/20zł. Całe szczęście dzięki temu oni mnie też bardzo polubili. I gdy w ramach sprawiedliwości społecznej kilka wiejskich chłopów chciało mnie ukarać za szemrane interesy, wyżej wspomniani degustatorzy win tanich rzucili mi się na pomoc. Zgłaszałem, ale policja oczywiście sprawców wykryć nie może mimo, że wieś ma trochę ponad pół tysiąca mieszkańców.

Kolejny był sąsiad, który po pijaku postanowił poprzebijać mi opony. Całe szczęście to zauważyłem i nagrałem. Następnego dnia poszedłem do niego z nagranym materiałem, oczywiście zgodził się zapłacić. Ale i tak zzieleniał gdy zobaczył cenę opon opiewającą na około 300$ za sztukę.

Bez puenty. Miałem dość, znalazłem inne mieszkanie do wynajęcia i się wyniosłem. O dziwo gdy zniknąłem i Mama zaczęła mieć spokój.

Wsi spokojna wesoła

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 278 (380)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…