Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72400

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Gdy chodziłam do liceum, nie było rozpowszechnionego zdrowego trybu życia (diety, ćwiczenia, siłownie), więc normalne było, że większość dziewczyn na WF-ie ćwiczyć nie chciała. W tym momencie uważam, że głównie ze względu na konieczność wykonywania wszystkich ćwiczeń, bo każda zawsze chętnie grała w siatkówkę, w unihokej, same chętnie robiłyśmy układy na aerobik. Jednak najgorsza rzeczą, dla każdej z nas było bieganie.

Szkoła moja nie posiadała własnego boiska, więc wszystkie biegi wykonywaliśmy w miejskim parku. Dobrze było, gdy pogoda sprzyjała, jednak często zdarzało się (zwłaszcza na początku każdej klasy, gdzie szybko robi się zimno na jesień), że musieliśmy biegać w chłodne dni. Zwykle nauczycielka nas uprzedzała. Jednak raz, w listopadzie, przyszła do naszej szatni i powiedziała, że dziś idziemy biegać. Było około 5 stopni. Wszystkie zdziwione, jak to? Większość z nas nosiła krótkie spodenki, ze względu na ciepło panujące w sali. Chciałyśmy przełożyć na następny dzień, aby chociaż wziąć ze sobą dresy albo legginsy. Nauczycielka stwierdziła, że nie, mamy iść dzisiaj biegać, bo inaczej nie zaliczy nam tego, co będzie skutkowało 1 na semestr. Była to klasa maturalna, więc średnio byłoby nie zdać z WF-u. Musiałyśmy biegać, gdy nauczycielka była ubrana w grube dresy i zimową kurtkę. Na następnym WF-ie połowa z nas przyniosła zwolnienia lekarskie z powodu choroby, a wuefistka dziwiła się, czemu wszystkie tak nagle zachorowałyśmy.

Czemu mi się to teraz przypomniało? Wyglądając dzisiaj przez okno, zauważyłam klasę z pobliskiego gimnazjum, grającą w piłkę nożną. Wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że gdy przed chwilą wróciłam do mieszkania, miałam całe mokre włosy od deszczu, a nauczyciel stał pod parasolką.

szkoła

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 267 (313)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…