Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72480

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio znalazło się tu trochę historii o domach tymczasowych i fundacjach dla zwierząt. Ja też dodam swoją cegiełkę.
Będzie nie o kocie, a o psie.

Zima 2012 rok, koło 3 nad ranem, akurat wracałam ze studniówki.
Kątem oka widzę, że coś lezie za mną. Idę szybciej, coś też przyspiesza. Zwalniam, coś też zwalnia. Zatrzymuję się, coś też się zatrzymuje. W końcu się odwracam i widzę psa. Biszkoptowy, zadbany, ale jakiś wystraszony, sięgał mi nieco za kolano. Bez obroży. Patrzy, w końcu podchodzi i liże mnie po dłoni.

W okolicy żywego ducha, psa szkoda, bo zimno straszliwie, a przecież w środku nocy nie będę łazić po mieszkaniach i pytać czyje toto jest.

Postałam chwilę, podumałam i podjęłam decyzję. Jak zostanie, to trudno, a jak pójdzie za mną to zabieram do domu, a rano pomyślę co zrobić i gdzie zgłosić.
Odprowadził mnie pod drzwi. No to zabrałam.

Obudziłam mamę, wyjaśniłam co i jak, na szybko zrobiłyśmy mu posłanie ze starej poduszki i koca, dałyśmy wodę i jedzenie. Następnego dnia razem z tatą pojechałam do najbliższej lecznicy, popytaliśmy w okolicy, czy ktoś nie zna tego psa, umieściliśmy ogłoszenia.

Trochę czasu minęło, zgłosiła się kobieta. Wyjaśniła, że jest spoza miasta, prowadzi dom tymczasowy dla psów, jeden jej uciekł a wygląda jak „nasz“.
Umówiliśmy się na konkretny dzień i godzinę, kobieta przyjechała spóźniona, psa poznała, pies ją też.

I tu by się mogła historia skończyć, gdyby nie to, że szkoda się było z psiakiem rozstać. Młody, wesoły, łagodny, ciapa jakich mało. Od razu się zakochałam. Porozmawialiśmy z kobietą, że skoro dom tymczasowy to pewnie szuka jakichś ludzi dla psa.
No szuka.
To może my byśmy mogli?
No, ona nie wie, bo to są wytyczne, ona musi wrócić po listę i sprawdzić.
Niech sprawdza.

Koniec końców psa nie dostaliśmy, bo:
1. jest za zimno (hm... bo jest zima?)
2. za dużo nas tu mieszka (4 osoby + babcia przychodząca na obiady)
3. pies nie może mieszkać na zewnątrz, w kojcu, budzie, kotłowni (głupi argument, zaraz zobaczycie dlaczego)
4. rodzice nie zgodzili się na niezapowiedziane wizyty (na wizyty poprzedzone telefonem, mailem, listem, gołębiem już tak)
5. mam świnkę morską i w moim pokoju nie ma miejsca dla psa (do tej pory się jakoś mieścił)
6. buty nie są schowane do szafy, pies je może pogryźć i udławić się sznurowadłem
7. nie stać nas na opłatę adopcyjną (bagatela, 50 złotych polskich...)
8. jestem za młoda, pies na pewno mi się znudzi i go wyrzucimy, albo nam ucieknie (no, komu uciekł, temu uciekł...)
9. (wróćcie do argumentu nr 3) mieszkamy w bloku i nie mamy ogrodu.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 334 (350)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…