Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72521

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Drobna piekieność z czasów, gdy parałem się uczeniem ludzi.

Uczyłem pewną licealistkę mieszkającą w blokowisku z parkingiem oddzielonym od ulicy szlabanem. Jako, że jej rodzina posiadała samochód, który częściej był z jej ojcem za granicą, niż w kraju, dostałem kod do szlabanu, żeby sobie wygodnie parkować. Starałem się zajmować dalsze miejsca, niedaleko ulicy, żeby mieszkańcom nie przeszkadzać.

Pewnego dnia wyjeżdżając zostałem zatrzymany przez stojącego na drodze starszego pana. Wywiązała się krótka rozmowa:
- Czy pan tu mieszka?
- Nie.
- To jakim prawem pan tu wjeżdża?
- Bo mieszkaniec, który samochodu nie ma, a któremu miejsce na parkingu przysługuje, pozwolił mi ze swojego miejsca skorzystać.
- Ale tak nie można! Tylko mieszkańcy mogą tu parkować! Proszę mi powiedzieć kto pana wpuścił.
- Yyy... nie?
- To poproszę pańskie nazwisko. Ja to zgłoszę!~
- Yyy... też nie?
- To ja zgłoszę pańskie tablice!

W tym miejscu zaczął robić autku zdjęcia, na szczęście usuwając się nieco na bok przy okazji, więc po prostu wsiadłem i odjechałem. Przez długie lata, które od tamtego czasu minęły, jakoś policja nie zapukała do mych drzwi, żeby w kajdanach odprowadzić mnie przed oblicze sprawiedliwości, więc, jak mniemam, zgłoszenie sprawy, gdzie trzeba, niewiele dało...

parking sąsiad

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 212 (232)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…