Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72620

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia lubi się powtarzać (#54205).

Lubię pływać.. a wczoraj był naprawdę ładny dzień. Na tyle ładny żeby przestać kisić się na basenie i w końcu popróbować na wodzie otwartej.

Tym bardziej że przez zimę kupiłem trochę nowego sprzętu i aż się prosiło żeby przetestować.

Podjechałem nad wodę (rowerem), kąpielisko jeszcze nie wytyczone, wakeboard zamknięty, akwen prawie pusty. Prawie - bo jakieś 150m w prawo przy pomoście ratownicy ćwiczą z psami. Jest dobrze, ja wchodzę z plaży, płynę w przeciwną stronę, nie ma opcji żebyśmy sobie przeszkadzali.

Woda jest jeszcze zimna, więc mimo pianki trzeba wejść i od razu płynąć żeby się rozgrzać. Euforia. Słońce, wiatr, woda, i piękna pomarańczowa bojka pneumatyczna- ślicznie się komponuje z otoczeniem. Jeden kurs poprzez akwen i z powrotem, chwila odpoczynku i drugi - w sumie może z 1,5km. Na koniec drugiego kursu - ZONK. Na plaży Policja, machają że mam wyjść. Nie ma lekko, wyszedłem, marznę, pytam o co chodzi.

No i się zaczyna. Zgłoszono że pływam tam gdzie nie wolno. A że i tak mają patrole na deptaku, to ich skierowano. Z sakwy przy rowerze wyciągnąłem zalaminowaną ustawę (tak, po wszystkich perturbacjach, na pływanie zabieram ze sobą wydruk ustawy, wersja z 9 kwietnia 2015), i tłumaczę punkty po kolei. Że jeśli znak nie stoi, to wolno, że znak musi być określony itd. W międzyczasie przyszła osoba która zgłosiła sprawę - ratownik. Policjanci obejrzeli akwen, stwierdzili brak znaków, przyznali rację. Ratownik zaczął coś tam brzęczeć- że szkolenie, że nie wolno, i że mam mieć kartę pływacką. Ręce mi opadły po raz kolejny. Potem puściły mi nerwy (może dlatego że zmarzłem stojąc).

Stwierdziłem, że jeżeli kolokwialnie mówiąc się ode mnie nie odp()ą, to korzystając z obecności mundurowych, zgłoszę doniesienie o popełnieniu przez niego czynu z par 160kk. Bo skoro uważa się za administratora obiektu, a twierdzi że pływanie na akwenie jest niebezpieczne (wręcz śmiertelne), to zgodnie z ustawą, ma teren odpowiednio oznakować. Nie robiąc tego "poprzez zaniechanie, naraża osoby na utratę życia lub zdrowia". To był blef grubymi nićmi szyty, ale chłopina zdębiał i odpuścił. Ja też odpuściłem, bo ostatnia rzecz na jaką mam ochotę, to kolejna wizyta w sądzie.

Najbardziej ok byli policjanci bo życzyli wszystkim miłego dnia i doradzili żebyśmy się dogadali ze sobą. Wszystko jednak wskazuje na to że na tym akwenie się nie dogadam.

Gdzie piekielność? Tam gdzie dwa lata temu. W chęci rządzenia wszystkimi wokół i w braku znajomości przepisów. W tym że jest to jedyny akwen, gdzie coś takiego się zdarza.

Nie wiem, czemu tak im przeszkadza że ktoś poza nimi sobie pływa? Czyżbym podebrał im część publiczności? Może porwałem się na jakąś świętość, którą jest prawo do pływania?

Nie potrafię tego ogarnąć.

Jezioro

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 287 (307)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…