Stereotypy wiecznie żywe, czyli każdy facet to świnia i pijak. I złodziej! Bo każdy pijak... wiadomo.
Znalazłem w skrzynce awizo, patrzę, przekaz pocztowy do odebrania. Adresowany na mnie i żonę, więc pewnie to zwrot podatku. OK, na razie fajnie.
Jadę, wchodzę, stoję, podchodzę, kładę awizo, wyciągam dowód i czekam. Pani po drugiej stronie grzebie w koszyczku, też coś wyciąga i patrzy na mnie spode łba. Ja też patrzę. Zwrotu sporo, bo 2500 za dwójkę dzieci. Zazdrości, czy co?
- Z żoną przyjdzie! - słyszę.
- Aaaaa czemu z żoną, sam nie mogę?
- Albo sama żona! Bo ja nie wiem, czy ona się zgadza, żeby odebrał pieniądze. Bo potem pretensję mają, że wydałam, a ten przechlał!
O, kochana, tak to nie będzie. Ale pohamowałem emocje, które już mi wypełzały na twarz i zacząłem z powagą, a nawet lekkim smutkiem:
- Przykro mi, szanowna pani, ale żona nie może zobaczyć tych pieniędzy. Jest nałogową hazardzistką i gdy tylko dostanie do ręki taką kwotę to przepuści. I dzieci będą głodne.
Pocztowa panienka zaliczyła opad szczęki. Najwyraźniej nie mieściło jej się to w światopoglądzie. No bo jak to. Ale reset zwojów podziałał, powolutku wyłożyła pieniądze. Przeliczyłem, schowałem do portfela i na odchodne ze specjalnie wrednym uśmieszkiem rzuciłem:
- Hehe, żartowałem z tym hazardem. Ale MI hajs się przyda!
I uciekłem z poczty opowiedzieć małżonce, jak to psułem jej opinię. Wredny ja.
Znalazłem w skrzynce awizo, patrzę, przekaz pocztowy do odebrania. Adresowany na mnie i żonę, więc pewnie to zwrot podatku. OK, na razie fajnie.
Jadę, wchodzę, stoję, podchodzę, kładę awizo, wyciągam dowód i czekam. Pani po drugiej stronie grzebie w koszyczku, też coś wyciąga i patrzy na mnie spode łba. Ja też patrzę. Zwrotu sporo, bo 2500 za dwójkę dzieci. Zazdrości, czy co?
- Z żoną przyjdzie! - słyszę.
- Aaaaa czemu z żoną, sam nie mogę?
- Albo sama żona! Bo ja nie wiem, czy ona się zgadza, żeby odebrał pieniądze. Bo potem pretensję mają, że wydałam, a ten przechlał!
O, kochana, tak to nie będzie. Ale pohamowałem emocje, które już mi wypełzały na twarz i zacząłem z powagą, a nawet lekkim smutkiem:
- Przykro mi, szanowna pani, ale żona nie może zobaczyć tych pieniędzy. Jest nałogową hazardzistką i gdy tylko dostanie do ręki taką kwotę to przepuści. I dzieci będą głodne.
Pocztowa panienka zaliczyła opad szczęki. Najwyraźniej nie mieściło jej się to w światopoglądzie. No bo jak to. Ale reset zwojów podziałał, powolutku wyłożyła pieniądze. Przeliczyłem, schowałem do portfela i na odchodne ze specjalnie wrednym uśmieszkiem rzuciłem:
- Hehe, żartowałem z tym hazardem. Ale MI hajs się przyda!
I uciekłem z poczty opowiedzieć małżonce, jak to psułem jej opinię. Wredny ja.
poczta
Ocena:
584
(600)
Komentarze