Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72832

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Podejrzewam, że nie tylko ja zmagam się z ludźmi którzy wbrew zakazom dokarmiają psy.

Jestem posiadaczką małego kundelka o ogromnym apetycie. A, że jest po sterylizacji to tzw. "chlanie" ma non stop. Dodatkowo psina ma wrażliwy żołądek i karmimy ją według specjalnej diety od weterynarza. To tyle wstępu.

Na majówkę na cały dzień pojechaliśmy na działkę do teściów. Milion razy mówiliśmy, żeby nie dokarmiać psa, bo tyje, bo choruje, a weterynarz za darmo nie przyjmuje. Oczywiście zapewnienia, że nie będą, były tylko słowami i jak tylko nie widzieliśmy to dawali psu mięso z grilla. Ręce opadają.

W końcu na działkę przyjechała rodzina lubego. Pies oczywiście pod stół, a teściowa dokarmiła. Zawołałam wiec psinę żeby odeszła od stołu, a moja teściowa jak na mnie nie fuknęła, że to jej działka i pies może robić co chce. Myślałam, że coś mnie trafi - nie dość, że robi tak na prawdę krzywdę mojemu psu to na dodatek opierdziela mnie przy wszystkich. Jako, że nie lubię się kłócić to stwierdziłam, że się nic odzywać nie będę. Czekałam tylko aż karma wróci. Długo czekać nie musiałam.

Pies po tych wszystkich "pysznościach" zrobił wielką dwójkę zaraz przy stole na jej pięknym trawniku. I co wtedy teściowa? "Ekkel_Jente, Wasz pies napaskudził, posprzątaj!" Na to ja z przemiłym uśmiechem: "A to ja karmiłam pieska? Woreczki są w kuchni, mama posprząta". Wszyscy goście w śmiech, a my z lubym zapakowaliśmy się razem z psem w auto i do domu.

Oczywiście pies dwa dni nam potem chorował. Nigdy więcej do teściów z psem nie pojedziemy.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 181 (209)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…