Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#72881

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W ramach wprowadzenia z lekka nakreślę ramy sytuacyjne: byłam w siódmym miesiącu ciąży z bliźniakami, brzuch miałam potężny. Na tym etapie już ciężko było mi się ruszać i w zasadzie całymi dniami siedziałam w domu. Jak tylko mąż mógł mnie zabrać "do ludzi" (czyt. do centrum handlowego), to cieszyłam się jak dziecko i zawsze z tego korzystałam, pomimo, że taka wyprawa polegała zwykle na siedzeniu w jakiejś kawiarence i odpoczywaniu.

Historia właściwa: celem nabycia jakiegoś czytadła (w tamtym okresie książki nadspodziewanie szybko się kończyły) udałam się do księgarni. Stoję przy regale z bestsellerami/nowościami (nie pamiętam już co to było, grunt, że książki stały na szczycie większego regału). Z mojej prawej strony żwawym krokiem (takim naprawdę żwawym) zbliża się pan w wieku około 50 lat, idzie o kuli. Naprawdę nieźle popyla. Zatrzymuje się jakieś 15 cm ode mnie i najwyraźniej oczekuje, że go przepuszczę. Spojrzałam na niego, ale nie zamierzałam się ruszać. Pan uraczył mnie wzrokiem mogącym zabić i postanowił obejść cały regał, u którego szczytu stałam.

Gdzie piekielność? Za mną były ze dwa metry wolnej przestrzeni, więc gdyby zdecydował się zrobić jeden krok w bok, spokojnie by mnie wyminął. Ale nie, lepiej "umilić" życie na ciężarnej.

...może nie umiał skręcać w lewo.

księgarnia ciąża

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 5 (45)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…