Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73119

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Podczas mojej pracy w sklepie z kawami i herbatami świata spotkałam się z różnym typem klientów. Zdarzali się eksperci, którzy dokładnie wiedzieli po co przychodzą i jak to parzyć, ale nie oszukujmy się – byli mniejszością. Zazwyczaj, gdy przy sypaniu herbaty mówiłam, że zieloną można parzyć nawet do trzech razy, jeśli się parzy odpowiednio następowało zdziwienie, bo przecież jak to; ale nawet lubiłam uświadamiać ludzi w tej dziedzinie i podczas kasowania jeszcze krótko mówiłam jakie właściwości mają poszczególne napary.

A teraz przejdźmy do części właściwiej.

Zapewne wielu z was słyszało o herbatach kwitnących (dla tych, którzy nie wiedzą – jest to ręcznie zwinięty kwiat, otoczony listkami herbaty; całość wygląda jak trochę kopnięta kulka, ale przy rozwijaniu się pod wpływem gorącej wody daje niezły „show”, bo czasami potrafi nawet „tańczyć” dzięki pęcherzykom powietrza uwalniającym się spomiędzy listków); w moim sklepie były ich 2 półki, więc wybór całkiem spory, a że większość z nich była właśnie zielona, to przy sprzedaży też wspominałam o sposobie parzenia. Standardowa formułka – można parzyć 'x' razy w temperaturze 'y' na 'z' litrów wody. Wydawało mi się zrozumiałe, powracający klienci nie narzekali... Do czasu.

Przyszła do mnie z reklamacją [P]ani. Że ją okłamałam, i że ona na-ten-tychmiast żąda zwrotu pieniędzy! W głowie szybki rachunek sumienia, ale nic się nie świeci na czerwono, więc próbuję dopytać o co dokładnie chodzi. Okazało się, że klientka zrozumiała, że ten kwiatek po wyjęciu z wody sam zwinie się do tej kopniętej kulki jaką był na początku. I tu historia mogłaby się zakończyć, gdyby nie mój stały klient (pozdrawiam, Panie [T]omku), który wtrącił się w dialog:

[T]: Droga Pani, a jaką pani wodą zalewała tę herbatę?
[P]: No jak to jaką! Taką przegotowaną z kranu!
[T]: Ach, i wszystko jasne! Te herbatki zalewa się taką specjalną wodą... Z Lichenia.


P.S.: Żeby nie było – nie krytykuję niewiedzy. Może trochę w tym winy mojej było, że nie dopowiedziałam, ale gdybym to ja była po drugiej stronie herbaty, to najpierw odpaliłabym Google.
P.S.2: Klientka nie dała mi czasu, żeby sprostować jej rozumowanie, bo odwróciła się i odeszła.

sklep z herbatami

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 210 (262)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…