Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73204

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Byłam sobie ostatnio na niedzielnym obiadku u babci.

Dwie ciocie również przyjechały na obiad, w pakiecie ze swoimi synami.

Po napełnieniu brzuchów dorośli zaczęli rozprawiać o różnych dorosłych rzeczach przy stole a dzieciaki odesłano do innego pokoju. Należę już co prawda do osób 'dorosłych' (20l.), ale nadal nie interesuje mnie rodzinne debatowanie o polityce i innych nudach, więc poszłam razem z dzieciarnią.

Jeden (lat 10) wyciągnął tablet, drugi (lat 8) smartfon, trzeci (lat 7), PSP. Wzrok grzecznie w ekrany, słuchawki w uszy i siedzą.
(Swoją drogą już samo to jest dość piekielne, ale chyba stało się już normą w tych czasach..)

Akcja właściwa zaczyna się około godziny później, kiedy to ośmiolatkowi wyczerpała się w smartfonie bateria. Zainteresował się wtedy tabletem starszego brata. Wyjął z niego wtyczkę od słuchawek, żeby mógł oglądać razem z nim. Z owego urządzenia zaczęły wręcz wylewać się przekleństwa (i to niewybredne), poprzeplatane głupkowatym rechotem, wrzaskami i doprawione sporą dawką 'popularnych' zwrotów typu lol, yolo itp.

Z gałami niemal uciekniętymi z orbit i zwiędniętymi uszami spytałam, co tam sobie oglądają.

"A jutubera, co sobie gra w majnkrafty! :D"

W tym momencie najmłodszy oderwał się od PSP i przyłączył się do nich.

Poszłam do pokoju, w którym siedzieli dorośli. Spytałam, czy wiedzą, co ich potomstwo ogląda na "jutubach".

"No tych łebków od majnkaftów pewnie znowu?" - odparła z obojętną miną ciotka numer 1, matka dwóch starszych sztuk.

Owszem. A czy wie, jakiego słownictwa te "łebki" uczą jej dziatki?

"Ano przeklnie im się czasem trochę, jak to każdemu..."

Na te słowa ciotka numer 2, matka najmłodszego, poderwała się od stołu i potruchtała w stronę drugiego pokoju. Przystanęła na chwilę przed lekko uchylonymi drzwiami i posłuchała sobie, co się dzieje w środku.

No i nieumyślnie rozpętałam w babcinym mieszkanku prawdziwe piekło - krzyki, wrzaski, wycie - na przemian ciotek, to na dzieci, to na siebie nawzajem, to samych dzieciów pozbawionych zabawek.

Także więc pragnę "pozdrowić" czytających to rodziców, dających w łapki sprzęt z dostępem do Internetu swoim pociechom i wielce zdziwionych faktem, że owe pociechy posługują się bardzo rozbudowanym wachlarzem bluzgów, nawet gorszym od tych znanych im samym.

dzieci wychowanie rodzice

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 300 (336)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…