Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73235

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Za oknem piękna pogoda, więc razem z narzeczonym postanowiliśmy zrobić grilla. Zaprosiliśmy mojego kolegę z pracy, wraz z dziewczyną. Kolega ma od przyszłego tygodnia wynajmować u nas pokój, więc stwierdziliśmy, że dobrze będzie poznać osobę, która będzie u nas częstym gościem. Jako, że aktualnie kolega mieszka niedaleko, stwierdziłam, że wezmę psa i pójdę w ich stronę. Spotkaliśmy się już pod ich domem, zostałyśmy sobie przedstawione, miło. No, chyba nie.

Od początku dziewczyna, a raczej kobieta, bo już po trzydziestce, nie przypadła mi do gustu. Cała ubrana w panterkę i białe trampki. Taka typowa Karyna, ale co kto lubi. Może pierwsze wrażenie było błędne. Szliśmy w stronę mojego domu i rozmawialiśmy. Znaczy, rozmawiałam ja z kolegą, a ona była bardziej zainteresowana telefonem. Rozmawialiśmy o pokoju dla niego i o tym, kiedy się wprowadzi. Nagle ona się odezwała:

- Ale jak to, Ty powiedziałeś, że to pokój tylko dla Ciebie?! – postanowiłam ratować sytuację i odpowiedziałam za kolegę:
- No tak, bo ten pokój to malutki, małe łóżko i szafa, nam nie przeszkadza, żebyś też mieszkała, ale będzie niewygodnie.
- No to ja dziękuję, wrócę do siebie.

Temat się skończył, doszliśmy do domu, przedstawiłam swojego narzeczonego i poszłam przynieść jeszcze kilka rzeczy z domu. W tym momencie słyszę jak ona ciągle mu narzeka, żeby tu nie mieszkał, żeby znalazł sobie coś w jej mieście (5 km od naszego), kiedy wyszłam z domu zmieniła temat.
Miła atmosfera, rozmawiamy wszyscy razem, śmiejemy się, ściągam jedzenie z grilla i podaję. Dziewczyna nie chce jeść. Co chłopak daje jej na talerz, rzuca jemu. Nie komentuję.

Nagle dzwoni jej telefon, odbiera znanym z kabaretów tekstem „No czeeeeeeść laskaaa” i odchodzi z 20m dalej, żeby rozmawiać. Ja bym chociaż przeprosiła towarzystwo przed odejściem, ale może jakaś dziwna jestem. To jeszcze nic, najlepsze zaczęło się później.

Kiedy ona rozmawiała przez telefon, zaczęłam rozmawiać z jej chłopakiem i zszedł temat na ocet (tak, wiem, dziwne, ale jesteśmy w Holandii, gdzie trudno o ocet 9 czy 10%). W tym momencie ona już wróciła, usiadła, ale znów bawiła się telefonem, więc kontynuując temat spytałam kolegę, czy jadł rybę w occie. I właśnie wtedy się zaczęło. Spojrzała na mnie wzrokiem bazyliszka i zaczęła krzyczeć:

- Ciągle tylko pytasz jego, on to, on tamto. Nie ma jego, jesteśmy MY, RAZEM. Pokój dla niego, ryba dla niego...
- Byłaś zainteresowana telefonem, jak miałam z Tobą rozmawiać? – spytałam w szoku. Czekajcie, czy będąc w związku traci się swoją osobowość i stapia w jedno z partnerem?
- Słucham was, czuje się tu jak obca osoba – wstała, wzięła torebkę i sobie poszła, kolega spojrzał na nas przepraszająco, powiedział tylko, że zadzwoni i pobiegł za nią. Chciałam jej odpowiedzieć, że gdyby chciała z nami rozmawiać i dać się poznać, przestała wlepiać wzrok w telefon, jakby nawiązała kontakt z inną galaktyką, to byłoby miło. Niestety, albo stety nie zdążyłam.

I wiecie co? Żal mi chłopaka, bo fajny, wygadany, wesoły, a jest z taką idiotką. Dzisiaj zadzwonił i przepraszał, a że jutro jedzie ze mną do pracy, to wypytam o co w ogóle chodziło, bo uwierzcie mi, przez pięć minut po tym, siedziałam i gapiłam się w ścianę z szoku, że takie jednostki istnieją.

zagranica Karyna

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (246)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…