Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#73378

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W czasach liceum brat poznał w szkole językowej pewną dziewczynę. Rówieśniczka, chodziła do tego samego LO, ale do innej klasy, na pozór zupełnie normalna miła dziewczyna. Nie zostali ani parą, ani przyjaciółmi, tylko po prostu znajomymi.

Po rekrutacji na studia brat szukał sobie ludzi, z którymi mógłby wynająć mieszkanie i okazało się, że znajoma ze szkoły językowej również wyjeżdża na studia do tego samego miasta, co on. Niewiele myśląc, zaproponował wspólne wynajęcie mieszkania. Ona pełna zgoda i wkrótce zaczęli poszukiwania. Nic z nich nie wyszło, bo okazało się, że dziewczyna ma w tamtym mieście kuzynkę, czy też starszą przyjaciółkę i postanowiła z nią zamieszkać. Brat się nie przejął, kontakt urwał się na kilka miesięcy.

Spotkali się na jakiejś imprezie z ludźmi z LO. Gadka-szmatka, wszystko w najlepszym porządku. Brat kulturalnie zaproponował jakieś wspólne wyjście w nowym mieście. Była to z jego strony czysta życzliwość, bo przytomnie uznał, że skoro się znają i są w tym samym mieście, to czemu nie utrzymywać znajomości. Chyba każdy normalny człowiek tak, by postąpił na jego miejscu. Dziewczyna się zgodziła.

Jakiś czas później chcąc wcielić swój zamiar w życie napisał do niej na Facebooku. Kolejna niezobowiązująca gadka-szmatka.

Piekielność dziewczyny objawiła się niedługo potem. Pocztą pantoflową brat dowiedział się, że wariatka wypisuje do ludzi z LO, że, cytując:
"Czego on ode mnie chce? Jest jakiś nienormalny, niech się odwali, nie chcę mieć z nim nic wspólnego!"

Co sobie ona wyobrażała, diabli wiedzą. Bratu było przykro, bo chciał być tylko miły, a został potraktowany jak chory zboczeniec i to za swoimi plecami.

---

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (196)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…