Drodzy Piekielni,
może czepiam się, może jestem przewrażliwiona. Bardzo lubię oglądać polskie programy kulinarne, ale... do szału mnie doprowadza dziwna maniera prowadzących. (Nie wszystkich, gwoli sprawiedliwości).
Otóż, nie rozumiem tego nowego trendu zdrabniania nazw. Przodują w tym dwie panie co to kroją: boczuś, cebulkę, marcheweczkę, ogóreczki, ziemniaczki i tak dalej i tak dalej. Koniecznie w kosteczkę! Po czym wszystko przekładają do rondelka lub garneczka, podlewają oliwką, duszą (smażą) pięć minutek, kroją chlebuś (koniecznie świeżutki lub takież bułeczki) i zajadają.
Wytłumaczcie mi, proszę, czy to jakiś nowy bon ton czy ja o czymś nie wiem?
Kolejne słowo: PIENIĄŻKI... brrr...
może czepiam się, może jestem przewrażliwiona. Bardzo lubię oglądać polskie programy kulinarne, ale... do szału mnie doprowadza dziwna maniera prowadzących. (Nie wszystkich, gwoli sprawiedliwości).
Otóż, nie rozumiem tego nowego trendu zdrabniania nazw. Przodują w tym dwie panie co to kroją: boczuś, cebulkę, marcheweczkę, ogóreczki, ziemniaczki i tak dalej i tak dalej. Koniecznie w kosteczkę! Po czym wszystko przekładają do rondelka lub garneczka, podlewają oliwką, duszą (smażą) pięć minutek, kroją chlebuś (koniecznie świeżutki lub takież bułeczki) i zajadają.
Wytłumaczcie mi, proszę, czy to jakiś nowy bon ton czy ja o czymś nie wiem?
Kolejne słowo: PIENIĄŻKI... brrr...
gastronomia
Ocena:
228
(308)
Komentarze