Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73682

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w firmie, zajmującej się sprzedażą ubrań na allegro. Szefostwo kupuje w hurcie, sprzedają na sztuki na aukcjach z jakąś tam marżą.

Ruch spory, jak mamy do spakowania 150 paczek jednego dnia, to jest to bardzo luźny dzień ;-). Bywa i po 300, zwłaszcza po weekendzie.

Ludzie jak to ludzie - 90% jest OK. Może nawet więcej. Ale jeden czasami trafi się taki, że wyrobi normę piekielności na tydzień do przodu...

1) Pani A zamawia sukienkę, telefonicznie "bo ja nie umie tych allegrów obsługiwać", płatność gotówką przy odbiorze. Przesyłka wraca, odmowa przyjęcia. Firma jest już 30zł w plecy. Ale pani dzwoni, prosi, bo wtedy mama była, bo nie wiedziała, pieniędzy nie miała. Szefowa się ugięła, zwiększyła stosownie kwotę pobrania, wysłała.

Odmowa. Szef dzwoni, spokojnie informuje panią, że jesteśmy teraz 60zł strat i jak ona zamierza nam to zrekompensować. Odpowiedź "i k..a dobrze, żeście stracili...". Za parę dni telefon, czy jej wyślemy jednak.

Ta, osobiście na pocztę lecę...

2) Telefon w poniedziałek rano.

Klientka - Bo ja u was na aukcji kombinezon kupiłam i jeszcze nie mam i żadnej informacji, czy są, czy nie ma, czy koloru nie macie, ja szary chciałam, ale ten większy, żeby za ciasny nie był, chyba nie będzie, prawda? To czemu jeszcze nie wysłane?

Kolega - Nazwisko proszę, albo nick z allegro.

Klientka - Dziubczyńska. Znaczy ja jestem Dziubczyńska Hermenegilda, ale to konto to na córkę, Kownacka, nie zaraz to chyba jeszcze na panieńskie, to jednak Dziubczyńska... A może nie, no nie wiem, pan sprawdzi.

Kolega sprawdza oba nazwiska w akompaniamencie naszych chichotów. Nie, nie włączył na głośne. Nie musiał...

Kolega - Tak, mamy zakup zrobiony w piątek wieczorem. Kombinezon jest dostępny, dziś wysyłamy.

Klientka - Dopiero? Coście tyle czasu robili?!

Kolega - My nie pracujemy w weekendy, proszę pani. Firma działa od poniedziałku do piątku.

Klientka - Tylko żeby to dziś było wysłane! Obiboki!

Bip bip bip...

3) Dzwoni telefon. Po bardzo długiej i problematycznej rozmowie szefowa wychodzi na papierosa. Po powrocie opowiada:

Klientka kupiła sukienkę, wybrała płatność z góry. Nie wpłaciła, termin minął, transakcja trafiła do nieudanych, allegro zwróciło prowizję. Po trzech miesiącach dzwoni klientka, dlaczego jeszcze nie ma sukienki. Otóż pani:

Nie przelała pieniędzy od razu, bo nie miała.
Jak już miała, to zapomniała.
Potem znów nie miała.
Potem przelała ze swojego konta odpowiednią kwotę, w tytule podając "przelew".
Nie podała w tytule przelewu nazwiska, nicku, nic co pozwoliłoby na identyfikację.
Nie napisała maila, nie zadzwoniła, żeby poinformować nas o przelewie.
Pieniądze wisiały na koncie sklepu następny miesiąc.

I w końcu telefon z pretensjami:

Ile to można czekać?! Toż to skandal, gdzie moja sukienka, oddawajcie pieniądze! Chyba widzieliście, że zrobiłam przelew! Trzeba się było domyślić, że to ode mnie i że za sukienkę! Natychmiast wysyłać!

Sukienki zdążyły się w międzyczasie wyprzedać...

CO?!?!?!

Złodzieje! Negatywa wam wystawię! Jak kupowałam to jeszcze były!

Nic nie trafiało. Że mamy kilkadziesiąt (albo i setkę) przelewów codziennie i jak nie ma danych, to nie przypiszemy do zakupu (to się chyba automatycznie przypisuje).

Że jak przelew wpłynął to aukcja była już w archiwum.
Że nie mogliśmy odłożyć tej sukienki, nie wiedząc, czy pani wpłaci.
Że skoro nie podała nawet nazwiska, to nie wiedzieliśmy, komy zwrócić.

Negatywa dostaliśmy i odwzajemniliśmy.

Kocham tę robotę, ale czasami jakbym wzięła siekierę...

ynternety

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 352 (368)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…