Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73816

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wakacje to wysyp historii związanych z szukaniem pracy lub tragicznymi warunkami pracy - żałosna stawka, brak umowy, praca po kilkanaście godzin dziennie itd.
Piekielne, nie da się ukryć.

Historia powinna wyglądać tak:
- szukałam/em pracy - zobaczyłem, jakie warunki proponują, przekonałem się, że to co mówili na rozmowie mija się z rzeczywistością - niezwłocznie zareagowałem (rozmowa z pracodawcą/sprzeciw/odejście) - koniec historii.

Jak wygląda większość historii?
- szukałam/em pracy - zobaczyłem jakie, warunki proponują, przekonałem się, że to co mówili na rozmowie mija się z rzeczywistością - kontynuowałam/em pracę przez kolejne miesiące - opisałem piekielność na portalu.

W zdecydowanej większości historii nie ma słowa o próbie zwrócenia uwagi pracodawcy na warunki, wyrażenia niezadowolenia.
Z perspektywy pracodawcy - jeżeli oferuję takie warunki i nikt nie ma obiekcji, to jasne jest, że warunki odpowiadają. Co z tego, że stawka 4-5 zł za godzinę - na umowie cywilnej mogę tak napisać. Co z tego, że kilkanaście godzin dziennie - na umowie cywilnej wszystko przejdzie.

Podsumowując - piekielni są tacy pracodawcy, choć bardziej pasuje: wyzyskiwacze. Ale piekielni są także pracownicy, którzy nie mają odwagi/ nie chcą zawalczyć o swoje, czy nawet wyrazić niezadowolenia z warunków, a później żalą się, jak to zostali wykorzystani.
Rozumiem, że niektórych sytuacja życiowa stawia pod ścianą i biorą cokolwiek. Ale jeżeli szukasz pracy sezonowej lub by sobie dorobić, dostajesz beznadziejne warunki i dalej pracujesz bez sprzeciwu - to jesteś współwinna/y piekielności.
Mój dziadek mawiał: "Jeżeli sam się nie szanujesz, to inni też nie będą cię szanować". Moim zdaniem pasuje.

praca pracodawca

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (219)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…