zarchiwizowany
Skomentuj
(8)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
W moim mieście czuć wakacje.
I to dosłownie.
Od kilku dni zza mojego okna roztacza się woń palonej marihuany. Nawet wiem kto, chłopak trzy piętra pode mną, skończył pierwszą klasę liceum, jego rodzice w tym czasie pracują.
Wczoraj idąc ulicą minąłem grupkę trzech, prawdopodobnie, gimnazjalistów. Palili coś, co samo w sobie jest piekielne (a przynajmniej powinno być), dwa metry za nimi poczułem charakterystyczny zapach palonej trawy. Kolejna grupka, siedząca na ławce, tym razem trochę starsi - dokładnie ten sam zapach.
Ogólnie dość spory odsetek gimnazjalistów i licealistów w moim mieście jest dzień w dzień 'zjaranych'.
Kilka osób z mojej, byłej już, klasy, czyli ludzie, którzy w maju pisali maturę, poszło do pracy. Oficjalnie chcą zarobić na studia, żeby móc sobie kupić laptopa czy inne takie, w rzeczywistości otwarcie mówią, że to na zakup marihuany i alkoholu na wrześniowe imprezy ze znajomymi, którzy wrócili z wakacji lub skończyli pracować. Tak żeby pożegnalnie zapalić i się napić.
Tymczasem mniej więcej raz w tygodniu, w lokalnych mediach pojawia się informacja o zatrzymaniu przez policję kolejnego dilera, kolejną linię produkcyjną metamfetaminy czy przejęciu jakiejś tam porcji narkotyków. A że po ulicach chodzi pełno aktywnie dymiących ludzi, to zbyt trudne. Chociaż gdyby mieli wyłapać ich wszystkich, zabrakłoby miejsca w areszcie i pobliskim więzieniu i poprawczaku.
Chyba po prostu krzaki wybitnie dobrze obrodziły w tej mojej mieścinie. Szkoda tylko, że tak młode osoby chcą to 'utylizować'.
I to dosłownie.
Od kilku dni zza mojego okna roztacza się woń palonej marihuany. Nawet wiem kto, chłopak trzy piętra pode mną, skończył pierwszą klasę liceum, jego rodzice w tym czasie pracują.
Wczoraj idąc ulicą minąłem grupkę trzech, prawdopodobnie, gimnazjalistów. Palili coś, co samo w sobie jest piekielne (a przynajmniej powinno być), dwa metry za nimi poczułem charakterystyczny zapach palonej trawy. Kolejna grupka, siedząca na ławce, tym razem trochę starsi - dokładnie ten sam zapach.
Ogólnie dość spory odsetek gimnazjalistów i licealistów w moim mieście jest dzień w dzień 'zjaranych'.
Kilka osób z mojej, byłej już, klasy, czyli ludzie, którzy w maju pisali maturę, poszło do pracy. Oficjalnie chcą zarobić na studia, żeby móc sobie kupić laptopa czy inne takie, w rzeczywistości otwarcie mówią, że to na zakup marihuany i alkoholu na wrześniowe imprezy ze znajomymi, którzy wrócili z wakacji lub skończyli pracować. Tak żeby pożegnalnie zapalić i się napić.
Tymczasem mniej więcej raz w tygodniu, w lokalnych mediach pojawia się informacja o zatrzymaniu przez policję kolejnego dilera, kolejną linię produkcyjną metamfetaminy czy przejęciu jakiejś tam porcji narkotyków. A że po ulicach chodzi pełno aktywnie dymiących ludzi, to zbyt trudne. Chociaż gdyby mieli wyłapać ich wszystkich, zabrakłoby miejsca w areszcie i pobliskim więzieniu i poprawczaku.
Chyba po prostu krzaki wybitnie dobrze obrodziły w tej mojej mieścinie. Szkoda tylko, że tak młode osoby chcą to 'utylizować'.
moje miasto takie dymiące
Ocena:
-13
(27)
Komentarze