Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74103

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Dwa szejki!

Dzisiaj będzie o tym, jak brzydkie są relacje międzyludzkie.
Niby pierdoła, a praca przez to bardziej gorzka i smutna. Czasem wręcz nieprzyjemna.

Wyobraźcie sobie, że chcecie coś kupić. O, lody na przykład ;) Podchodzicie do budki i zamawiacie: "Dzień dobry! Poproszę dwa lody włoskie".
Miło, krótko, precyzyjnie. Normalne zdanie, prawda? No... nie.

Niestety, taki scenariusz spotyka mnie na tyle rzadko, że, uwaga, daję za to rabaty/bonusy i firma jeszcze nie poszła z torbami. Średnio? Dwa - trzy razy dziennie.

Są ludzie, których jeszcze zrozumiem, taka moda dziś nastała, że to nie ten, co właśnie przyszedł mówi pierwszy "dzień dobry" (choć tego wymaga etykieta), a pierwszy wita się sprzedawca. Ok, miło ze strony ludzi, jeśli odpowiadają.

Ale krew się we mnie gotuję, uśmiech momentalnie znika z twarzy, kiedy na moje grzeczne i wesołe "dzień dobry", słyszę odpowiedź:
- Dwa szejki.

Czasem wróci mi wiara w człowieka, jeśli osoba była zamyślona, robi takie "łłyyyuu... dzień dobry, dzień dobry, to te dwa szejki bym prosił".

Ale większość tylko stoi i czeka, zadowolona z siebie.

Mamy bardzo bogate menu. Każdy deser ma swoją nazwę. Nie będę pisała o ludziach, którzy tych dwu/trzy sylabowych nazw nie potrafią przeczytać - chociaż to też klasyczny przykład niechcemisizmu - ale skupmy się na jednym temacie.

Szczyt grzeczności i komunikacji osiągnął facet, lat około 60. Podszedł do okienka, rzucił we mnie dychą i mówi:
- Dwa!
?!? Gusz mnie wziął, włączyła mi się pani z dziekanatu. Tym samym tonem, bez "dzień dobry", bez uśmiechu, bez emocji.
- Co "dwa"?
- Małe.
- Jakie?
- Zwykłe.
- Sześć.
- Co "sześć"?
- Złotych, proszę pana.

Jako, że nie dowiedziałam się, co chciał, skasowałam za dwa amerykany i wydałam śmietankowe. Test na wróżkę chyba zdany śpiewająco, bo po prostu poszedł.

Tak, zgadza się, to są pierdoły. Nie, jeszcze nikt od tego nie umarł, choć może się zdarzyć, bo jak ludzie się będą tak komunikować z dyspozytorem na pogotowiu, to marny ich los.

Ja po prostu drastycznie odczułam tę przepaść, gdzie jeszcze pięć lat temu pracowałam w wiejskim sklepie i tam się nie zdarzało, by ktoś się nie przywitał! Teraz widać w ludziach to spłycenie, ten minimalizm. Ten wstrętny niechcemisizm.

I takie pytanie mi chodzi po głowie...
Jak daleko to się posunie?

komunikacja_międzyludzka

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 303 (343)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…