Tak mi się jakość po latach przypomniało...
Jakieś piętnaście lat temu pracowałam w hurtowni obuwniczej, która posiadała również sieć własnych sklepów.
Pewnego dnia do gabinetu Prezesa [P] został wezwany jeden z magazynierów - Rysio [R]. Słyszymy z innymi pracownikami, że w gabinecie jest dość głośno. Resztę znamy z opowieści [R].
[P] wezwał [R], ponieważ klient skarżył się, że towar wysłany w zeszłym tygodniu był wybrakowany, źle zapakowany i w ogóle nie taki, jaki zamawiał. Szef wrzeszczał na magazyniera z dobre 15 minut, że taki, siaki i owaki. Że nie potrafi zrobić najprostszej rzeczy, że wszystko trzeba po nim poprawiać, że klienci niezadowoleni itp.
Rysio spokojnie wysłuchał, a następnie zapytał:
[R] - To się działo w zeszłym tygodniu?
[P] - Tak! Właśnie w zeszłym tygodniu! (dalej wrzeszcząc)
[R] - To w takim razie nie moja wina. Ja jestem dzisiaj pierwszy dzień w pracy po dwutygodniowym urlopie.
Szef nagle stracił cały zapał do opier... i stwierdził:
[P] - A to w sumie opierdziel Ci nie zaszkodzi. Dostałeś go tak PROFILAKTYCZNIE, na przyszłość.
[R] oczywiście przeprosin za niesłuszne oskarżenie nie dostał. Tym bardziej, że pracownikiem był naprawdę dobrym i nigdy na niego skarg nie było.
A co do towaru, to okazało się, że wszystko było w porządku. To klient chciał "łaskawie" zrezygnować z roszczeń względem firmy, w zamian za obniżenie wartości faktury.
Jakieś piętnaście lat temu pracowałam w hurtowni obuwniczej, która posiadała również sieć własnych sklepów.
Pewnego dnia do gabinetu Prezesa [P] został wezwany jeden z magazynierów - Rysio [R]. Słyszymy z innymi pracownikami, że w gabinecie jest dość głośno. Resztę znamy z opowieści [R].
[P] wezwał [R], ponieważ klient skarżył się, że towar wysłany w zeszłym tygodniu był wybrakowany, źle zapakowany i w ogóle nie taki, jaki zamawiał. Szef wrzeszczał na magazyniera z dobre 15 minut, że taki, siaki i owaki. Że nie potrafi zrobić najprostszej rzeczy, że wszystko trzeba po nim poprawiać, że klienci niezadowoleni itp.
Rysio spokojnie wysłuchał, a następnie zapytał:
[R] - To się działo w zeszłym tygodniu?
[P] - Tak! Właśnie w zeszłym tygodniu! (dalej wrzeszcząc)
[R] - To w takim razie nie moja wina. Ja jestem dzisiaj pierwszy dzień w pracy po dwutygodniowym urlopie.
Szef nagle stracił cały zapał do opier... i stwierdził:
[P] - A to w sumie opierdziel Ci nie zaszkodzi. Dostałeś go tak PROFILAKTYCZNIE, na przyszłość.
[R] oczywiście przeprosin za niesłuszne oskarżenie nie dostał. Tym bardziej, że pracownikiem był naprawdę dobrym i nigdy na niego skarg nie było.
A co do towaru, to okazało się, że wszystko było w porządku. To klient chciał "łaskawie" zrezygnować z roszczeń względem firmy, w zamian za obniżenie wartości faktury.
praca szefostwo
Ocena:
273
(289)
Komentarze