Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74433

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Parę dni temu napisał do mnie zleceniodawca z prośbą o dokonanie jak najszybszej korekty książki, bo musi ona niebawem pójść do druku (podejrzewam, że w jakimś wydawnictwie self-publishingowym). Wprawdzie proponował cenę zaledwie 2 zł za stronę, ale zapewniał solennie, że chodzi jedynie o przejrzenie tekstu i przeredagowanie dosłownie kilku miejsc. Postanowiłam zaryzykować.

Otrzymałam tekst. Wystarczyło mi rzucić na niego okiem, żeby wiedzieć, że tego tekstu przejrzeć się nie da. Już w pierwszym akapicie (3 linijki) znalazłam 20 błędów i to bynajmniej nie interpunkcyjnych. Dalej było już tylko gorzej. Zleceniodawca chciał mieć sprawdzony rozdział już na następny dzień, więc napisałam, że rezygnuję, ponieważ poprawianie go zajmie mi z pewnością o wiele więcej czasu, a ja akurat przygotowuję materiał do druku dla innego zleceniodawcy i zwyczajnie się nie wyrobię.

Przez następne dwa dni moja skrzynka była bombardowana wiadomościami typu: "Proszę wysłać tyle, ile pani zrobiła", "Proszę sprawdzić tyle, ile będzie pani w stanie", "Naprawdę mi zależy" i tak dalej. Pomyślałam więc, że mogłabym wobec tego ponegocjować cenę, w końcu mam pochylić się nad tekstem, który będzie wymagać większej ilości pracy. Napisałam więc, że nie ma problemu - mogę się tego zlecenia podjąć, ale na pewno nie za taką stawkę. Co ważne, była to odpowiedź na wiadomość, którą otrzymałam dosłownie chwilę wcześniej. Na reakcję nie musiałam długo czekać - okazało się, że tekst jednak magicznie został już sprawdzony (pewnie się inni korektorzy zabijali o to zlecenie), a moja propozycja wyższej stawki jest niepoważna.

Cóż, przynajmniej moja skrzynka pocztowa jest mi za to wdzięczna.

pracs

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 260 (272)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…