Wakacje, dzieciaki szwagra są u nas. Żona prosi ich by wyskoczyli na pobliski ryneczek po kilka ogórków i pomidorów. Chłopaki płacą 100 złotowym banknotem. Pani wydaje resztę. Ale chłopakom się nie zgadza.
- Chyba się pani pomyliła z wydaniem reszty... - i nie zdążył dokończy, bo został zakrzyczany.
- Co ty smarkaczu sobie myślisz, nie oszukasz mnie, ja umiem liczyć! - pani wpadła w szał i pożegnała ich - Idźta mi stąd!!!
Gdzie piekielność? Do zapłaty było 10 zł, czyli reszty powinno być 90 a pani wydała 110.
Chcieli być uczciwi, nie wyszło.
- Chyba się pani pomyliła z wydaniem reszty... - i nie zdążył dokończy, bo został zakrzyczany.
- Co ty smarkaczu sobie myślisz, nie oszukasz mnie, ja umiem liczyć! - pani wpadła w szał i pożegnała ich - Idźta mi stąd!!!
Gdzie piekielność? Do zapłaty było 10 zł, czyli reszty powinno być 90 a pani wydała 110.
Chcieli być uczciwi, nie wyszło.
uslugi
Ocena:
197
(205)
Komentarze