Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74926

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielnych klientach, pamiętając, że klient nasz pan.

Pracowałam w restauracji z żółtą „eMką” w nazwie. Jako iż polscy klienci zobaczyli, że w ich kraju powstały restauracje typu fast food, postanowili chyba uprzykrzyć życie każdego pracownika owej restauracji. Ale do rzeczy.

Godzina poranna, jako iż restauracja przy autostradzie, a i okres wakacyjny, ruch olbrzymi. Na zmianie 4 osoby wraz z managerem. I oto oni. Dwie pary DOROSŁYCH ludzi (koło 50). Wielkimi krokami zbliżają się do kolejki, która powoli przesuwa się do przodu. Podeszli.

Pan, który nie powiedział nawet „dzień dobry”, „witam” ani „pocałuj mnie w d*pę”, zażądał Wrapa. Odpowiadam grzecznie, że niestety dziś nie otrzymaliśmy dostawy i placków na tortille brak. Wtem podnoszą się jego oczy, patrzy na mnie morderczym wzrokiem i…

(k-klient, j-ja)
K: Jak to nie ma, chcę Wrapa z pieczarkami.
J: Niestety, na tablicy naklejono napis „wyprzedane”, aby każdy w miarę możliwości mógł wybrać co innego.
K: Ale ja zawsze jem Wrapy!
J: Niestety, nic nie mogę na to poradzić.
K: Co to ma być? Restauracja, a brak jedzenia.
J: Mamy inne rzeczy.
K: Nie lubię innych rzeczy.
J: To chyba pomóc nie będę mogła.
K: To co innego macie?!?!?!
J: Mogę zaproponować Kajzerki, nowa promocja.
K: Będą 4.

Po podliczeniu wyszło około 50 złotych z groszami.

Myślałam, że na tym zakończymy, o ironio. Najpierw klient zaczął się wykłócać się o cenę, bo jak to taka cena. Mówię, dalej grzecznie, że restauracja jest przy autostradzie, więc i ceny wyższe, a i że to przecież nie ja je ustalam. Odburknął coś i już się odwracał, kiedy poprosiłam jego małżonkę o drobne, ponieważ ranna godzina, to i wszyscy przyjeżdżają z samymi najwyższymi banknotami (najwięcej 100, a brak drobnych), sugeruję także zapłatę kartą. Niestety piekielny klient usłyszał wszystko i zaczął krzyczeć, że co to za restauracja, która nie ma ani drobnych, ani Wrapów, a i ceny wysokie.

Proszę Państwa, szary pracownik, który pracuje od godziny piątej rano, nie ma ochoty na Wasze humory. To, że się uśmiecha, nie znaczy, że możecie na niego krzyczeć, wyzywać i okazywać niechęć. Wierzcie mi, każdy z nas, pracowników, ma ochotę kopnąć każdą taką perełkę w „zadek” i pomachać na odchodne.

Pamiętajcie, okażcie trochę szacunku, ludzie niekoniecznie pracują tam, bo nie mają wykształcenia, ale może (jak ja) chcą je zdobyć i opłacić wszystko ze swojej kieszeni.

restauracja fast food gastronomia

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (196)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…