Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75132

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedy sprzedawca wie lepiej, czego chce klient...

Idzie jesień, a ja po przeglądzie szafy z butami stwierdziłam, że przydadzą się jakieś nowe "patatajki" do pracy. Mój typ: płaskie, skórzane, czarne, ewentualnie ciemny brąz, czyli kolory neutralne (mniejsza o to dlaczego tak, a nie inaczej).
Pojechałam do galerii handlowej na drugim końcu miasta, gdzie jest kilka, o ile nie kilkanaście butików z butami, w tym parę moich ulubionych. Od drzwi prosto lecę do pierwszego z nich, gdzie kupiłam już kilka innych par i zawsze dobrze mi się nosiły.

Na dzień dobry lekkie zdziwienie, bo zamiast dwóch pań ekspedientek w wieku 50+, za ladą stoi młodziutka dziewczyna. No nic, może obsada się zmieniła, może urlop, zwolnienie lekarskie albo inna przyczyna zastępstwa.

Zaczynam chodzić między półkami i oglądać poszczególne modele. Dziewczyna, jak się okazało Piekielna (P), podchodzi.
(P): W czym mogę pomóc?
(Ja): Poszukuję butów skórzanych, czarne lub ciemny brąz, płaskie, w rozmiarze 38.
Piekielna pokiwała głową, poleciała gdzieś między półki i po chwili przyniosła mi pudełko. Wyciąga z niego prawy but i zachęca do przymierzenia.
Przyglądam się: jest płaski, jest czarny, jest skórzany, ale... dziwnie duży. Biorę do ręki i patrzę, a tam rozmiar 40.
(Ja): Ale ja chciałam 38.
(P): Z tego fasonu nie ma. Proszę przymierzyć, może będzie dobry. Ten jest w przecenie.
Dla świętego spokoju mierzę, a nuż rozmiarówka skopana. Ale nie. Za duży. Informuję o tym ekspedientkę.
(P): Dobrze, już szukam czegoś innego.
Znowu poszła latać między półkami, przerzuca pudła i przynosi kolejne. Jest! Na pudełku 38! Ale w środku... but pomarańczowo-niebiesko-czerwony.
(Ja): Ale ja chciałam czarne lub brązowe.
(P): Oj wie pani, czasami trzeba zaszaleć, a nie chodzić w takich smutnych kolorach.
Schowała but i poleciała szukać dalej. W międzyczasie sama się rozglądałam, kilka fasonów przykuło moją uwagę, ale na wystawie było po jednej parze i musiałam zapytać Piekielnej czy jest mój rozmiar. Nadchodzi do mnie po raz kolejny.
(P): Te będą bardzo ładne i wygodne.
I wyciąga... Szpilki. Bardzo wysokie szpilki.
(Ja): Wie pani, ja mówiłam, że szukam płaskich, a nie żadnych na obcasie, na szpilce czy koturnie. A z tych tutaj (pokazuję na trzymany w ręku but) jest może 38?
Piekielna patrzy na mnie i na ten but, a w końcu ciężko wzdycha.
(P): Może są. Ale z pani wzrostem (1,6 m) powinna pani szukać obcasów, a nie płaskich.
Oznajmiłam Piekielnej, że chyba jednak się nie dogadamy i wyszłam ze sklepu.

Nie, nie złożyłam skargi. Po prostu więcej tam nie zajdę. A buty kupiłam w butiku obok. Czarne, płaskie, super wygodne.

sklepy zakupy

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (276)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…