Parę tygodni temu, około 21 dzwoni do szefowej nieznany numer.
Numer okazuje się należeć do lokatora budynku, w którym pracujemy. Podobno w biurze od 40 minut piszczy sobie alarm antywłamaniowy, mieszkańcom budynku przeszkadza - nie dziwne. Szefowa zbiera się i jedzie. Dojazd - dobre pół godziny.
Nic szczególnego - żadne włamanie, prawdopodobnie przez nieuszczelnione w czasie remontu drzwi (przy progu) wwiało coś do środka. Dawało tego dnia ostro, więc jakiś liść czy patyk miał prawo się zakraść i zaniepokoić czujnik swoim ruchem (jedyne wytłumaczenie, jakie znaleźliśmy).
Ochrony na miejscu nie ma, numer podany na nalepce nieczynny, cóż robić. Szefowa alarm wyłącza i zwija się do domu.
Wpół do pierwszej w nocy jej telefon dzwoni ponownie - ochrona informuje o załączeniu alarmu, ale włamania nie było, więc w sumie może spać spokojnie, oni tak tylko mówią.
Zapis w umowie z ochroną zakłada pojawienie się patrolu w ciągu 5 minut od załączenia alarmu, tymczasem oni sobie dzwonią po blisko 5 godzinach, żeby uspokoić. Czyli złodziej zdążyłby przerobić cały magazyn i jeszcze kawkę wypić.
Szefowa w...zdenerwowana. Faktury za ten miesiąc im nie zapłaci. I dobrze.
Numer okazuje się należeć do lokatora budynku, w którym pracujemy. Podobno w biurze od 40 minut piszczy sobie alarm antywłamaniowy, mieszkańcom budynku przeszkadza - nie dziwne. Szefowa zbiera się i jedzie. Dojazd - dobre pół godziny.
Nic szczególnego - żadne włamanie, prawdopodobnie przez nieuszczelnione w czasie remontu drzwi (przy progu) wwiało coś do środka. Dawało tego dnia ostro, więc jakiś liść czy patyk miał prawo się zakraść i zaniepokoić czujnik swoim ruchem (jedyne wytłumaczenie, jakie znaleźliśmy).
Ochrony na miejscu nie ma, numer podany na nalepce nieczynny, cóż robić. Szefowa alarm wyłącza i zwija się do domu.
Wpół do pierwszej w nocy jej telefon dzwoni ponownie - ochrona informuje o załączeniu alarmu, ale włamania nie było, więc w sumie może spać spokojnie, oni tak tylko mówią.
Zapis w umowie z ochroną zakłada pojawienie się patrolu w ciągu 5 minut od załączenia alarmu, tymczasem oni sobie dzwonią po blisko 5 godzinach, żeby uspokoić. Czyli złodziej zdążyłby przerobić cały magazyn i jeszcze kawkę wypić.
Szefowa w...zdenerwowana. Faktury za ten miesiąc im nie zapłaci. I dobrze.
Ochrona na literkę "K"
Ocena:
242
(258)
Komentarze