Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75678

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja z której piekielność wynikła jest dosyć specyficzna/hermetyczna, natomiast sama piekielność już nie.

Właściciel firmy w której pracuję, postanowił urządzić nam rewolucje - słowem wyjaśnienia są trzy bliźniacze do naszej firmy (właściciel wszystkich 4 to Kanadyjsko-Amerykańskie joint venture), tyle że wyniki 1 są poniżej oczekiwań, a 2 to dno i parę metrów mułu (się do interesu dokłada, ale nie można się zwinąć ze względu na długoterminowe umowy). Innymi słowy 2 utrzymują pozostałe 2 i jeszcze generują zysk dla właściciela.

Zaczęło się od pilnego spotkania, na które pojechało nasze naczelne dowództwo, po powrocie zaczęły się pewne niepokojące ruchy (rozmowy/przeglądanie zakresów obowiązków/długie spotkania z zarządcą budynku etc.).
Niestety oficjalna informacja co do planów poszła trochę późno (dopiero jak już wszystko było ustalone, harmonogramy przyjęte, plany zaakceptowane) i niektórzy podejmowali decyzję na podstawie przeróżnych plotek krążących po zakładzie.

Podstawowa plotka była taka, że nas likwidują, interes przenoszą (zależności od wersji) Rumunia/Bułgaria, a nawet egzotyczne kraje typu Wietnam czy Indie. Plotka numer 2, to cięcie kosztów i wszystkich wywalają na na B2B (czyli samozatrudnienie) i ogólnie będzie pogrom i ragnarok. Tak więc były osoby, które zarządziły dla siebie ewakuację ze statku. Prawda okazała się skrajnie inna - przejmujemy dużą część zadań od pozostałych "sióstr", zostaną utworzone osobne podmioty do realizacji tych i bieżących zleceń. Właściciel przeznacza na to wagon dutków, także o brak zajęć i to przez najbliższe kilka lat martwić się nie za bardzo musimy.

Odnośnie osób które nie doczekały informacji i podjęły decyzję o zmianie pracy - czyli historia właściwa.

Ja nie wiem jakim ścierwem trzeba być, żeby przekazywać informację o byłych współpracownikach i o tym czym się zajmują. Sytuacja dotknęła nie tylko mnie, bo się z tego zrobiła niezła afera, ale jakieś indywiduum przekazało jakieś firemce (pewnie head hunterskiej) znaczną ilość dosyć wrażliwych danych, w tym danych prywatnych.

Dzwoni do mnie kobieta na mój prywatny telefon z zastrzeżonego numeru, nie przedstawia się, nie mówi skąd jest, ani w czyim imieniu do mnie dzwoni. Zaczyna od (może nie dosłownie, ale sens oddany):

- Panie Vege, w związku z sytuacją w (tu pada nazwa mojego pracodawcy) mamy dla pana propozycję. W imieniu naszego klienta, który jest pod dużym wrażeniem prac, które pan przeprowadził dla (i tu padają nazwy 3 klientów mojego pracodawcy), chcielibyśmy pana poprosić o spotkanie...

Brak odpowiedzi na pytanie kim ona jest (wyjaśni w trakcie spotkania), skąd ma do mnie numer, za to w przekonywaniu mnie do spotkania bardzo sprytnie wykorzystuje informację o:
- moim wieku
- o tym, że nie posiadam jeszcze potomstwa
- o tym, że mam kredyt na mieszkanie
- wie o moich zainteresowaniach poza pracą
- wie czy się zajmuje moja lepsza połowa

Na moją niedelikatną sugestię, że nie jestem zainteresowany, a także, po zażądaniu usunięcia wszelkich moich danych posiadanych przez tą firmę, kobieta się rozłączyła. Parę dni później kolejny telefon od innej osoby w tym samym temacie, która podobno nic nie wie, żeby ktoś od niej z firmy się ze mną kontaktował (tu przynajmniej Pan potwierdził, że moje dane zostaną osunięte z ich baz).

Afera gruba, bo firma bardzo poważnie traktuje kwestię ochronny danych, wiem o co najmniej kilku innych przypadkach sytuacji takich jak moja.
Nie rozumiem takiego postępowania, sam kilka razy rozmawiałem ze znajomymi na temat zmiany pracy jak była taka możliwość czy potrzeba (na zasadzie jest ktoś potrzebny do takiego czy innego zadania, a ja mam kogoś kogo mógłbym polecić), ale zawsze sam, nigdy by mi do łba nie wpadło, żeby sprzedawać czyjeś dane czy to osobiste, czy służbowe.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (210)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…