Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75735

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tego jeszcze w kinie "Moje życie" nie grali.

Jestem listonoszem Poczty Polskiej.
Dziś miałem rozbiórkę u kolegi (część jego rejonu do wyniesienia).
Polecony pod adres, gdzie mieszkają Cyganie.
Polecony trzeba pokwitować, podpisać.
W domu trzy albo nawet cztery pokolenia. Nikt nie chce, nie wie, nie umie... Nie wiem, jazgot jak na jarmarku, a tylko jedna (chyba) osoba mówi po naszemu. List chodzi z ręki do ręki, każdy patrzy, obraca, czyta (ciekawe, czy umieli i czy rozumieli), ja za tym listem biegam, pilnuję coby nie wsiąkł. Masakra.

Ostatecznie stanęło, że podpiszą. Ale nie oni. Babcia.
Zaprowadzili mnie w głąb domu do babci, co to pewnie cara Mikołaja pamięta, i jej kazali podpisać. I coś jej tłumaczą, krzyczą. Ostatecznie chyba się zgodziła. Chyba, bo też po polsku nie mówi.
Okazało się, że jest ślepa...
Trzeba było jej palca naprowadzić na miejsce, gdzie ma podpisać. Komisyjnie, przez tłumacza. Czyli przy tym całym jazgocie, potopie niezrozumiałych słów.
W końcu się udało. Uff.
Wychodząc musiałem zapalić. A miałem rzucić.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 282 (308)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…