zarchiwizowany
Skomentuj
(23)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Z serii "cham się uprze i mu daj". No może nie do końca cham...
Babcia, około 80 letnia kupiła parasol. Nie spodobał jej się najwidoczniej i po pięciu minutach chciała "wymienić" na większy próbując mi dorzucić brakującą różnicę w cenie.
Nie docierało do niej,że takie coś jest niemożliwe i trzeba zrobić zwrot a następnie dostanie ona swoje pieniądze i kupi sobie inny parasol.
Zrobienie zwrotu jest możliwe tylko na jedynej kasie w sklepie, w miejscu szumnie zwanym Punktem Obsługi Klienta, gdzie za szeroką ladą znajduje się komputer do wystawiania faktur, biurko ochroniarza z monitorem wyświetlającym obraz z kamer CCTV. W związku z tym, że niektórzy kasjerzy notorycznie gubili dokumenty od zwrotów, kierownik sklepu zapowiedziała,że zwroty ma dokonywać osoba upoważniona - czyli ona sama, bądź jej dwie zastępczynie A. i D.
Tego dnia kierownikiem zmiany była pani D., ale w momencie gdy babci zachciało kupić się parasol, poszła na przerwę - z doświadczenia wiem, że wtedy lepiej jej nie przeszkadzać, bo można ją zirytować.
Powiedziałam więc seniorce,że musi zaczekać, bo ja zwrotu dokonać nie mogę i poprosiłam ją o zajęcie miejsca na pobliskiej ławeczce.
Nie zrozumiała. Zaczęła wykrzykiwać "pani kochana, ja mam xx lat, no niechże mi pani przyjmie ten parasol" i przeszkadzać w obsłudze innych klientów, obłapując mnie za ręce i próbując wrzucić jakiś bilon do kasy.
Zawołałam ochronę, żeby uspokoiła staruszkę i wskazała jej miejsce gdzie może spocząć. Babcia nie skorzystała, zaczęła coś wykrzykiwać i co gorsza płakać.
Możecie się domyślić jaka atmosfera zapanowała w kolejce?
Facet około 30 roku życia zaczął żądać,żebym wymieniła NATYCHMIAST ten parasol, bo jak nie, to on ... - i tu nastąpiła cała lista pogróżek.
Szczerze - wcale mnie to nie bawiło - ta ryczy, ten wrzeszczy..
Na szczęście pani D wpadła w sam środek tego krzyku.
Sprawnie dokonała zwrotu, klientowi który żądał żebym wymieniła kobiecie parasol poradziła powściągliwość.
Taka głupota, a nastrój miałam zwarzony do końca dnia.
Po co ludzie się wtrącają w nie swoje sprawy...?
Babcia, około 80 letnia kupiła parasol. Nie spodobał jej się najwidoczniej i po pięciu minutach chciała "wymienić" na większy próbując mi dorzucić brakującą różnicę w cenie.
Nie docierało do niej,że takie coś jest niemożliwe i trzeba zrobić zwrot a następnie dostanie ona swoje pieniądze i kupi sobie inny parasol.
Zrobienie zwrotu jest możliwe tylko na jedynej kasie w sklepie, w miejscu szumnie zwanym Punktem Obsługi Klienta, gdzie za szeroką ladą znajduje się komputer do wystawiania faktur, biurko ochroniarza z monitorem wyświetlającym obraz z kamer CCTV. W związku z tym, że niektórzy kasjerzy notorycznie gubili dokumenty od zwrotów, kierownik sklepu zapowiedziała,że zwroty ma dokonywać osoba upoważniona - czyli ona sama, bądź jej dwie zastępczynie A. i D.
Tego dnia kierownikiem zmiany była pani D., ale w momencie gdy babci zachciało kupić się parasol, poszła na przerwę - z doświadczenia wiem, że wtedy lepiej jej nie przeszkadzać, bo można ją zirytować.
Powiedziałam więc seniorce,że musi zaczekać, bo ja zwrotu dokonać nie mogę i poprosiłam ją o zajęcie miejsca na pobliskiej ławeczce.
Nie zrozumiała. Zaczęła wykrzykiwać "pani kochana, ja mam xx lat, no niechże mi pani przyjmie ten parasol" i przeszkadzać w obsłudze innych klientów, obłapując mnie za ręce i próbując wrzucić jakiś bilon do kasy.
Zawołałam ochronę, żeby uspokoiła staruszkę i wskazała jej miejsce gdzie może spocząć. Babcia nie skorzystała, zaczęła coś wykrzykiwać i co gorsza płakać.
Możecie się domyślić jaka atmosfera zapanowała w kolejce?
Facet około 30 roku życia zaczął żądać,żebym wymieniła NATYCHMIAST ten parasol, bo jak nie, to on ... - i tu nastąpiła cała lista pogróżek.
Szczerze - wcale mnie to nie bawiło - ta ryczy, ten wrzeszczy..
Na szczęście pani D wpadła w sam środek tego krzyku.
Sprawnie dokonała zwrotu, klientowi który żądał żebym wymieniła kobiecie parasol poradziła powściągliwość.
Taka głupota, a nastrój miałam zwarzony do końca dnia.
Po co ludzie się wtrącają w nie swoje sprawy...?
Ocena:
69
(145)
Komentarze