Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75892

przez ~Niestrudzony ·
| Do ulubionych
Będzie o pomarańczowej sieci i burdelu, który mają u siebie. Trochę ostro, ale inaczej tego nazwać nie potrafię. Będzie długo.


Niecały rok temu kończyła mi się umowa na internet. O dziwo, nikt od nich nie próbował się ze mną skontaktować w sprawie przedłużenia, toteż zadzwoniłem sam.

Zadzwoniłem, powiedziałem o co chodzi i zaznaczyłem, że chcę tylko umowę przedłużyć, nic nie zmieniać, żadnych dodatków itp.

Niestety, pani konsultantka nie przyjęła tego do wiadomości i przedstawiła mi inną superofertę. Oczywiście wysłuchałem, bo w końcu to jej praca i pewnie musi te oferty przedstawiać.

W każdym razie przedstawiła mi ofertę: Neostradę 80 Mb/s, kartę SIM z internetem LTE w abonamencie oraz telewizję.

Odmówiłem, nie potrzebowałem tego. Chciałem jedynie przedłużyć moją Neostradę do 20 Mb/s i nic więcej.

No ale skoro nie chcę internetu LTE i TV, to mogę przecież wziąć szybszy internet, znów zaczęło się zachwalanie tego demona prędkości. Niestety mieszkam daleko od miasta i na tej prędkości, którą posiadam mogę wyciągnąć maksymalnie 13 Mb/s.

Po poinformowaniu konsultantki o tym jeszcze trochę pogadała, że jak wymienią kable czy coś, to już będę miał, a tak będę musiał na nowo umowy sporządzać, a tak już będzie na mnie czekać 80 Mb/s.
Cóż, powiedziałem, że mogę się zgodzić, ale jeśli opłaty wyniosą mnie tyle samo co teraz. Temat skończony ;)

Teraz pozostało tylko czekać na kuriera, który - jak się później okazało - przy przedłużaniu umowy w ogóle nie miał przyjeżdżać.

Po kilku dniach kurier przyjechał, daje mi jakąś wielką paczkę i każe podpisać, bo on już szybko musi jechać, ale zaraz? Co podpisać? Poinformowałem go, że najpierw umowę muszę przeczytać i w ogóle co to w tej paczce jest. Nie wiedział, ale paczki wydać mi też nie chciał, cóż, pokwitowałem potwierdzenie odbioru na tej liście kurierskiej, ale żadnych umów nie podpisałem.

Otwieram paczkę przy nim, a tam: Router Funbox, dekoder TV, 2 koperty z kartami SIM oraz tona papieru.

Biorę pierwszą z brzegu kartkę i czytam:
Dziękujemy za wybranie naszej oferty Neostrada 80 Mb/s, na drugiej to samo z TV, a na kolejnej umowa abonamentowa internetu LTE w cenie 79,99 miesięcznie!

Patrząc na ceny abonamentu aż się przeraziłem, ogólnie wyszło tak: Neostrada 89,99 zł, LTE 79,99 zł, TV 39,99 zł, gdzie wcześniej tylko za neo 20 Mb/s płaciłem 39,99 zł.

Od razu mówię mu, że to chyba jakiś żart i ma to sobie zabrać, ja żadnych umów nie podpisuję. On nic nie może, jest tylko kurierem, który ma dostarczyć do mnie, a później z podpisem do pomarańczowych.

Od razu telefon w łapę i dzwonię na infolinię, na szczęście połączyłem się szybko, bo kurier już się niecierpliwił.

Przedstawiłem całą sytuację i co usłyszałem?

Konsultantka: No ja mam tutaj zamówienie na internet 80 Mb/s, LTE i TV z dnia tego a tego.
Powiedziałem, że nic takiego nie zamawiałem, chciałem jedynie przedłużyć umowę bez żadnych zmian i nic więcej.
Konsultantka powiedziała, że OK, spoko, nie ma problemu, proszę zwrócić to do nas, a my po rozpatrzeniu reklamacji damy panu znać co dalej.

Cóż, zgodziłem się, z kurierem załatwiłem co było do załatwienia i tyle.

Czekam na telefon albo list z tym co dalej.

Tydzień, drugi, trzeci - cisza.

Dobra, dzwonię sam, bo nie dawało mi to spokoju.

Telefon wykonany, znów przedstawiam sytuację i co słyszę?

Konsultantka: No przecież mamy zamówienie z dnia tego i tego na na ten pakiet, żadnej reklamacji nie ma! Szlag mnie trafił. Głos mi się podniósł i znów od początku przedstawiam całą sytuację, a konsultantka jedyne co z siebie wydusiła to "Proszę się uspokoić, przypominam, że cała rozmowa jest nagrywana". Na moje "To super, z chęcią odsłucham nagranie z moją reklamacją" i gdzie mam się po nie zgłosić odpowiedzi nie uzyskałem.

Ponownie konsultantka mówi, że składa reklamację i proszę czekać na jej rozpatrzenie, na moje pytanie "ile?" nie potrafiła odpowiedzieć, tylko jakaś formułka o 14 czy tam 30 dniach. I na koniec "proszę się nie denerwować, nasi wykwalifikowani pracownicy dadzą z siebie wszystko, żeby potraktować pana sprawę priorytetowo". No OK, czekam.

Niecałe 2 tygodnie później poczta, myślę sobie, że to reklamacja, ale nie, RACHUNEK NA PONAD 200 zł!

Zrobiłem się blady w tym momencie, zaparzyłem sobie melisy z 5 torebek i dzwonimy na infolinię.

Kolejny raz przedstawiłem całą sytuację i co? NIE MA ŻADNEJ REKLAMACJI! DNIA TEGO A TEGO ZAMÓWIŁ PAN TE USŁUGI I ODEBRAŁ, NIE MA ŻADNEJ REKLAMACJI, ZWROTU ANI NIC.

W tym momencie po prostu zaniemówiłem, jedyne co powiedziałem do telefonu to DOBRA i się rozłączyłem.

Wsiadłem w samochód, wziąłem wszystkie papiery i pojechałem do salonu. Odczekałem swoje, ale oni już widzieli tam moją wściekłość i widać było, że nikt nie chciał ze mną rozmawiać, tylko z poprzednimi klientami przedłużali jak mogli, no ale nadeszła moja chwila.

Ponownie przedstawiłem całą sytuację, oczywiście pracownik wykonał kilka telefonów, co chwilę coś sprawdzał i tyle.

No i co? Zamówienie jest, reklamacji nie ma.

Nadal spokojnie mówię, że ma mi w tym miejscu pokazać mój podpis pod umową na to zamówienie, albo idę do sądu zgłosić oszustwo.

Jak się pewnie domyślacie, podpisu nigdzie nie ma, ale jest w systemie, że dostarczono, więc odebrałem i tyle. Umowa została zawarta.

Ja jestem spokojny, ale do czasu. Już podniesionym głosem, żeby wszyscy pozostali klienci słyszeli jaki syf tam mają, mówię mu o zwrocie, o reklamacji i o tym wszystkim. 2 osoby wyszły z salonu. Oraz że chcę nagranie mojej rozmowy z tą konsultantką, która mnie oszukała. Oczywiście oni tego nie mogą udostępnić, bo nagranie jest dla FIRMY, a nie dla KLIENTA. To jest ICH zabezpieczenie przed problemami, a jak oni stwarzają problemy, to nagranie KLIENTOWI NIE POMOŻE.

Znów gdzieś dzwoni i mówi, że spoko, możemy sporządzić reklamację, ale mam najpierw zdać sprzęt! Na moje pytanie jaki do cholery sprzęt, skoro poszedł zwrot, na który ma papier przed swoim nosem, nie potrafił odpowiedzieć. Kolejny telefon i sukces, może sporządzić reklamację bez zdania sprzętu.

No to piszemy. Reklamacja spisana, mój i jego podpis złożony pod reklamacją, prawie koniec.

Zażądałem, że ma napisać papier z potwierdzeniem, że byłem w salonie, że reklamacja została sporządzona i wysłana do nich.
Do tego ma na piśmie potwierdzić swoje słowa, że nie zostaną wobec mnie wyciągnięte żadne konsekwencje za nieopłacenie tych rachunków. Dodam, że sam to zaproponował, znaczy się niepłacenie, a nie pisemne potwierdzenie.

Oczywiście wymówki, że on nie może, że chroni swoje dane osobowe itp., ale pod naciskiem jednak się zgodził. Papier dostałem.

Standardowo, proszę czekać na rozpatrzenie reklamacji.

Mijają kolejne tygodnie, poczta, koperta, rachunek - ponad 400 zł.

Zacząłem się śmiać, maniakalnie śmiać, a jednocześnie krzycząc w myślach najgorsze znane mi przekleństwa.

Telefon, przedstawienie sprawy... REKLAMACJI NIE MA.

Ponownie mnie zatkało, znów bez słowa się rozłączyłem. 3000 wdechów na minute, pakuję się do samochodu i jazda do salonu.

Już nie byłem spokojny, ale nadal kulturalnie, mocno podniesionym głosem zapytałem co tu się do cholery odjaniepawla.

Umowa, papier, telefon, potwierdzenie, świadkowie, nagrania, wszystko kurde jest, to dlaczego ta cholerna reklamacja nie została złożona?!

Odpowiedź pracownika "no ale ja wysłałem". Jak wysłał, to czemu nie ma? Nikt nie wiedział.

Koniec zabawy, wyszedłem z tego salonu zabierając wszystkie te papierzyska, poszukałem na szybko telefonu do rzecznika praw konsumenta i dzwonię. Miałem szczęście, bo pani sekretarka powiedziała, że śmiało można podejść w każdej chwili, byle do godziny 15.

Pojechałem, odczekałem swoje i wszedłem do biura.

Przedstawiłem całą sytuację wraz z papierami.

Załatwiliśmy wszystkie sprawy z rzecznikiem i znów zaczęło się oczekiwanie. Podejście do sprawy było na najwyższym poziomie, po wyjściu z biura czułem się, że jednak ta sprawa zakończy się dobrze.

Tak też się stało, po jakimś czasie dostałem pismo z uwzględnieniem reklamacji oraz anulowaniem wszystkich opłat.

Uzbrojony w to pismo poszedłem do salonu wypowiedzieć umowę na Neostradę 20 Mb/s, która przedłużyła się automatycznie na 6 miesięcy. W sumie że ich nie zdziwiło, że mam 2 umowy na jednym numerze? Eh...

Nie licząc straconego czasu, a przede wszystkim nerwów, wszystko skończyło się dobrze.

Piszę o tym dziś dlatego, że kilka godzin temu dostałem telefon z pomarańczowej firmy z ofertą internetu LTE oraz telewizji.

Aż się teraz boję otwierać drzwi, żeby tam się nie pojawił pomarańczowy kurier.

uslugi

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 314 (340)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…