Pracuję w firmie zajmującej się obsługą techniczną pewnego osiedla. Nasza działka to instalacje wod-kan, gaz i ogrzewanie. Mamy małe biuro i mieszkańcy czasem przychodzą zgłaszać usterki osobiście.
Pewnego dnia przychodzi pani. Kobieta zadbana, wiek ok.60, miła i uśmiechnięta, pierwsze wrażenie naprawdę dobre.
Pani zgłasza nieszczelność instalacji gazowej w łazience, tłumaczy, że ktoś jej robił remont i ona teraz czuje gaz.
Ona cały czas opowiada o tym remoncie, a ja szukam wolnego terminu. Takie zgłoszenia zwykle załatwiany szybko, najdalej dzień po zgłoszeniu.
W pewnym momencie pani stwierdza, że nie musi być taki szybki termin, bo ona sobie tę rurkę z gazem PODPALA i wtedy już jej nic się nie ulatnia i ona sobie spokojnie używa piecyka w łazience.
W pierwszym momencie myślałam, że się przesłyszałam, ale nie, pani z uśmiechem na twarzy tłumaczy mi,że za każdym razem zanim uruchomi piecyk, podpala rurę w miejscu gdzie uchodzi gaz i wtedy spokojnie korzysta z ciepłej wody.
Monter był u niej w ciągu godziny. Pomimo naszych tłumaczeń, pani chyba nie zrozumiała co robiła źle.
Pewnego dnia przychodzi pani. Kobieta zadbana, wiek ok.60, miła i uśmiechnięta, pierwsze wrażenie naprawdę dobre.
Pani zgłasza nieszczelność instalacji gazowej w łazience, tłumaczy, że ktoś jej robił remont i ona teraz czuje gaz.
Ona cały czas opowiada o tym remoncie, a ja szukam wolnego terminu. Takie zgłoszenia zwykle załatwiany szybko, najdalej dzień po zgłoszeniu.
W pewnym momencie pani stwierdza, że nie musi być taki szybki termin, bo ona sobie tę rurkę z gazem PODPALA i wtedy już jej nic się nie ulatnia i ona sobie spokojnie używa piecyka w łazience.
W pierwszym momencie myślałam, że się przesłyszałam, ale nie, pani z uśmiechem na twarzy tłumaczy mi,że za każdym razem zanim uruchomi piecyk, podpala rurę w miejscu gdzie uchodzi gaz i wtedy spokojnie korzysta z ciepłej wody.
Monter był u niej w ciągu godziny. Pomimo naszych tłumaczeń, pani chyba nie zrozumiała co robiła źle.
uslugi
Ocena:
315
(327)
Komentarze