Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#75981

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Buractwo moim mieście, cz. 3578.

A więc tak, jak wiadomo jestem chora. I to nie jakaś grypa, tylko naprawdę poważne zapalenie oskrzeli. Akurat jechałam od lekarza autobusem, bo inaczej nie ma jak, w końcu tylko 3 przystanki.
Nie umieram, ale obłożona ubraniami a la Eskimos, obładowana toną chusteczek, porozpychane w kieszeniach, jakbym miała je zaraz wyciągać w ramach sztuczek, i w zasadzie nie odzywającą się, bo głosu od 2 dni nie mam. A jak już to głosem Frankenstein'a.

Wchodzę do tego jeb**ego 52 w kierunku na Poznańską i tu dziunia. Na samym środku, jakieś New balance czy inne takie, torba z bazaru a la Nike i coś tam gada. Generalnie gimbaza pełną klasą.

Pytam uprzejmie niewiastę – Przepraszam, czy mogła by się Pani na sekundkę przesunąć?

Spojrzenie bazyliszka to na mnie, to na resztę autobusu i odpowiedź w miarę głośno, jak i nie brakujące sarkazmu – A mało miejsca masz? Dupsko za grube? Bo ja to siłowania, dziś… I ku*wa historia swojego życia.

Nie chciałabym się z tym imbecylem wdawać we wszelakie dyskusje, więc odpowiedziałam tylko na tyle głosem, na ile potrafiłam – Nie, zasłania Pani kasownik.

Dziewczę, jakoś momentalnie czmychnęło na drugi koniec autobusu, i jakby jej tam nie było. Jedyne, co zauważyłam, to bekę dwóch kolesi, siedzących i przyglądających się całej sytuacji. Chyba nie ma u nich szans:)

Ps. Nie, kierowca autobus i inni nie bili brawa, a kierowca nie zatrzymał się i nie wywalił owej lali.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (28)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…