W pierwszej klasie gimnazjum mój syn miał cudowną nauczycielkę matematyki, panią A. Wszyscy przedmiot rozumieli i lubili, ale żeby nie było tak dobrze, to w drugiej klasie nauczycielkę zmieniono na panią B.
Lekcje zrobiły się nie do wytrzymania, nic nie było dobrze wytłumaczone, uczniowie zaczęli przynosić kiepskie oceny, potrzebne były korepetycje.
Rodzice postanowili coś z tym zrobić, pismo do dyrekcji, my chcemy panią A. Udało się, w trzeciej klasie znowu matematyka prowadzona jest jak trzeba.
Niby wszystko w porządku, gdyby nie to, że pani B. śmiertelnie obraziła się na uczniów i w ramach manifestacji swojego oburzenia, przestała im odpowiadać dzień dobry na szkolnym korytarzu i w ogóle reagować na jakiekolwiek próby rozmowy. Z tym, że uczniowie byli naprawdę dla niej grzeczni, nie to, żeby jej dokuczali.
To taki przykład kulturalnego nauczyciela.
Lekcje zrobiły się nie do wytrzymania, nic nie było dobrze wytłumaczone, uczniowie zaczęli przynosić kiepskie oceny, potrzebne były korepetycje.
Rodzice postanowili coś z tym zrobić, pismo do dyrekcji, my chcemy panią A. Udało się, w trzeciej klasie znowu matematyka prowadzona jest jak trzeba.
Niby wszystko w porządku, gdyby nie to, że pani B. śmiertelnie obraziła się na uczniów i w ramach manifestacji swojego oburzenia, przestała im odpowiadać dzień dobry na szkolnym korytarzu i w ogóle reagować na jakiekolwiek próby rozmowy. Z tym, że uczniowie byli naprawdę dla niej grzeczni, nie to, żeby jej dokuczali.
To taki przykład kulturalnego nauczyciela.
Ocena:
179
(223)
Komentarze