Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#76423

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O kurierach, prawdopodobnie trochę dłuższa historia.

W październiku zacząłem studia - inne miasto, inne miejsce zamieszkania, więc trzeba było się przeprowadzić, parę rzeczy dokupić, a że przez wakacje udało się mi i mojej dziewczynie trochę zarobić, postanowiliśmy trochę zmodernizować środek naszych komputerów. Do zakupów doszły także 2 laptopy, co z pewnych względów było zakupem niezbędnym, oraz kilka pierdółek. Wszystko kupowane w internecie, opłacone przelewem. Jako że mieliśmy się przeprowadzać w poniedziałek, zamówiliśmy wszystko w sobotę wieczorem - mieliśmy wtedy pewność, że najwcześniej we wtorek powinny dojść paczki.

Tak się złożyło, że każda z 5 paczek "szła" inną firmą kurierską. Była to doskonała okazja na sprawdzenie ich wszystkich, co oczywiście nie mogło się skończyć bez piekielności.

Jeszcze w ramach wstępu: w dzień przeprowadzki dowiedzieliśmy się, że nie działa domofon w mieszkaniu, więc na paczkach nie było o tym żadnej adnotacji, przez co kurierzy mieli lekko utrudnione działanie.

Przesyłka nr 1 - Kurier Pocztex.

W poniedziałek rano, ok. 6 dostałem maila, że paczka została wysłana i powinna zostać dostarczona najwcześniej we wtorek. Teoretycznie wszystko zgodnie z planem. Jednak około godziny 12 dostałem SMSa: "paczkę zostawiłem pod numerem X kurier". Chwila na przetworzenie informacji, szybkie sprawdzenie maila - wartość paczki 4700 złotych (dwa laptopy + karta graficzna) - natychmiastowy telefon do kuriera. Odbiera, mówię, że w sprawie tej i tej paczki, dlaczego zostawia u sąsiadów, dla mnie to całkiem obcy ludzie, więc jak dla mnie może ją równie dobrze zostawić niepilnowaną na środku ulicy, zawartość tyle warta i na dodatek chcę sprawdzić, czy przesyłka nie jest uszkodzona i wybrakowana. Po chwili milczenia próbował się bronić i usprawiedliwić, że dzwonił do mnie, ale nie odebrałem (a nawet w billingach żadnego śladu telefonu), w końcu nakazałem mu zabrać paczkę i przywieźć na koniec dnia albo zawieźć do centrali - odebrałbym ją sobie sam. Posłusznie wykonał, po dodatkowej groźbie skargą grzecznie wieczorem przywiózł, przepraszając za całą sytuację.

Przesyłka 2 - DHL.

Dzień później, tym razem paczka z prześcieradłami - ani to duże, ani ciężkie, ani cenne. Popołudniu mail z DHL - adresata nie było w domu. Telefon na infolinię, pół godziny przekierowań, w końcu odesłali mnie do samego kuriera - on nie będzie wracać, bo jest już daleko (dwie ulice dalej) i on zaraz kończy pracę. Paczka dostarczona następnego dnia przez innego kuriera, skarga poszła.

Przesyłka 3 - GLS.

Ten sam dzień, dwa pudełka puzzli - znowu, ani ciężkie, ani duże. Znowu mail, że brak adresata, po chwili kolejny - przesyłka zostawiona w Parcelshopie czy czymś takim. Zbyt wielki problem to nie był, bo wystarczyło przejść na drugą stronę ulicy. Skargi nie było, jedynie opinia na stronie.

O dziwo, przesyłki 4 i 5 dotarły bez żadnych problemów - kurierzy nie dość, że strudzili się wejściem do klatki, to jeszcze znaleźli odpowiednie drzwi, zdołali zapukać i osobiście dostarczyć do moich rąk. Co jeszcze dziwniejsze, dokonali tego kurierzy dwóch chyba najczęściej opisywanych tu firm - DPD i Siódemki. Aż sam się zdziwiłem.

Nie wiem, czy kurierzy jakoś zapamiętali sobie nasz adres (pierwszy, Pocztexu, chyba na pewno), ale wszystkie paczki zamawiane w kolejnych tygodniach docierały bez żadnych problemów, za każdym razem po telefonicznym uprzedzeniu.

No, prawie wszystkie. Dwa tygodnie temu przesyłka z InPostu - rzekomo próba doręczenia w piątek (mimo czterech osób w mieszkaniu, nikt jej nie zauważył), paczka zostawiona w jakimś punkcie odbioru parę kilometrów dalej. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że na jej odebranie były 3 dni kalendarzowe, co z racji weekendu i zamkniętego wtedy punktu oznaczało, że jedynie w poniedziałek można ją odebrać, na dodatek w godzinach, w których miałem zajęcia. Trudno, trzeba się było zerwać.

W tym wszystkim zastanawia mnie jedno - w moim rodzinnym, prowincjonalnym, 80-tysięcznym mieście, przy kilkudziesięciu przesyłkach nigdy nie było żadnych problemów, mimo że całe to miasto "obrabia" maksymalnie dwóch kurierów danej firmy (a przynajmniej tak twierdzą znajomi, którzy tą pracą się trudzili), a w mieście wojewódzkim, w którym wszystko to jest (a raczej powinno być) o wiele lepiej zorganizowane logistycznie i osobowo, już na samym początku były problemy.

kurierzy

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 10 (70)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…