Szanowni Państwo, Drodzy Klienci,
ja naprawdę jestem wyrozumiała, cierpliwa i spokojna. Do czasu.
Pracuję w salonie prasowym. Przedstawię kilka uwag zebranych przez cztery lata pracy.
Po pierwsze, czy odpowiedź na "dzień dobry" boli? Wchodzi klient, witam się, a on odwraca głowę, albo rzuca "L&M-y niebieskie".
Rzecz druga - "proszę". Sytuacja z dzisiaj:
Przychodzi młoda, wyglądająca na sympatyczną, dziewczyna.
- Viceroye niebieskie są?
- Tak, są.
- To dać.
Chcielibyście, żeby Was tak traktować?
Rzecz trzecia - wieczne wiszenie na telefonie.
Co jest tak pilnego, że nie możecie odłożyć telefonu na te pół minuty, kiedy Was obsługuję? Czy naprawdę muszę wysłuchiwać, że córka się wyspała, a synek ma katar? Że z dokumentami jest coś nie tak, że macie problemy w pracy? Szczerze? Nie interesuje mnie to. Dlatego proponuję zakończyć rozmowę i wtedy przyjść na zakupy. Będzie szybciej i przyjemniej, a ja nie będę musiała przebijać się z pytaniami przez Wasz monolog.
Może mało piekielne. Ale powtórzcie to sobie codziennie kilkadziesiąt, czasem kilkaset razy. Już nie tak przyjemnie, prawda?
Drodzy klienci, bardzo proszę, szanujmy się. Ja szanuję Was i oczekuję wzajemności. Bo w niczym nie czuję się gorsza od Was. I nie znoszę lekceważenia.
ja naprawdę jestem wyrozumiała, cierpliwa i spokojna. Do czasu.
Pracuję w salonie prasowym. Przedstawię kilka uwag zebranych przez cztery lata pracy.
Po pierwsze, czy odpowiedź na "dzień dobry" boli? Wchodzi klient, witam się, a on odwraca głowę, albo rzuca "L&M-y niebieskie".
Rzecz druga - "proszę". Sytuacja z dzisiaj:
Przychodzi młoda, wyglądająca na sympatyczną, dziewczyna.
- Viceroye niebieskie są?
- Tak, są.
- To dać.
Chcielibyście, żeby Was tak traktować?
Rzecz trzecia - wieczne wiszenie na telefonie.
Co jest tak pilnego, że nie możecie odłożyć telefonu na te pół minuty, kiedy Was obsługuję? Czy naprawdę muszę wysłuchiwać, że córka się wyspała, a synek ma katar? Że z dokumentami jest coś nie tak, że macie problemy w pracy? Szczerze? Nie interesuje mnie to. Dlatego proponuję zakończyć rozmowę i wtedy przyjść na zakupy. Będzie szybciej i przyjemniej, a ja nie będę musiała przebijać się z pytaniami przez Wasz monolog.
Może mało piekielne. Ale powtórzcie to sobie codziennie kilkadziesiąt, czasem kilkaset razy. Już nie tak przyjemnie, prawda?
Drodzy klienci, bardzo proszę, szanujmy się. Ja szanuję Was i oczekuję wzajemności. Bo w niczym nie czuję się gorsza od Was. I nie znoszę lekceważenia.
sklepy
Ocena:
311
(407)
Komentarze