Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76780

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O mało nie padłam ofiarą wyłudzenia.

Ale po kolei: wielu wykonawców skarżyło mi się, że mojej firmy nie ma w internecie i gdy np. mają zapytania do dokumentacji, to nie mogą nigdzie znaleźć mojego nr tel. To pouzupełniałam się po różnych serwisach. I wtedy się zaczęło.
W ciągu miesiąca dostałam:

- wezwanie do zapłacenia podatku za pracę w Wielkiej Brytanii (nigdy tam nie pracowałam)
- rachunek za prąd na firmę (a prąd mam na osobę fizyczną)
- mandat za niezarejestrowanie bazy danych (moja skrzynka mailowa automatycznie zapisuje maila każdej osoby do której pisze i to ta baza danych niby miała być zarejestrowana).

Ale to wszystko nic, bo nie było poważne i wystarczyło to ignorować.
O mało nie dałam się naciągnąć w bardziej idiotyczny sposób.

15.12.2016 zadzwonił do mnie telemarketer i zaprosił mnie na 7 dni testowego korzystania z platformy wiedzy o prawie polskim. Jako, że byłam świeżo po dyskusji w urzędzie, czy teren chowalny cmentarza można uznać za biologicznie czynny (można), a Prawo Budowlane jest częściej interpretowane niż Biblia i w każdym urzędzie inaczej pomyślałam sobie "czemu nie".
I to był błąd.

Facet telefonicznie przeprowadził mnie przez rejestrację na serwisie, trzy razy zapewnił, że tydzień za darmo, a potem po prostu albo się zdecyduję albo nie i miało być ok.
Tylko, że nie mogłam przeglądać treści je...ego serwisu, bo nie miałam nr klienta i hasła, a ich pomoc techniczna nie odpowiadała. Pomyślałam sobie, ze nowy serwis, mają problemy techniczne i właściwie to tyle.

No nic. Tydzień się skończył. Święta przyszły, sylwester minął.

05.01.2017 w czwartek o 15.00 siedzę sobie i siorbię kawę, gdy nagle przychodzi mi sms: "faktura taka, a taka na konto takie, a takie jest płatna do 9.01.17. wartość faktury 1500 zł".
O mało nie oplułam monitora.

Próbuję zadzwonić na numer, z którego przyszedł sms. Kilka razy. Za każdym razem odrzucają po drugim sygnale. No to odpisałam sms: nie mam dostępu do faktury. Proszę o kontakt, bo nie mogę zanieść faktury do księgowej w celu rozliczenia".
I zadzwonili 30 sekund później.

No i okazało się, że przeprowadzając skuteczną rejestrację na tym serwisie, podpisałam z nimi umowę, a oni żadnego okresu próbnego nie mają.

Aha.
Babsztyl jeszcze w swojej bezczelności śmiał twierdzić, ze wysłano mi fakturę i umowę na maila 15.12, a skoro nie odstąpiłam od umowy w ciągu przepisowych 2 tyg., to umowa jest wiążąca. Potem w swojej bezczelności wysłali mi DUPLIKATY z datą 15.12. A skoro zobaczyłam je na oczy 05.01, to byłam już pod dwutygodniowym terminie. I poinformowali mnie, że jak nie zapłacę, podadzą mnie do e-sądu i naślą na mnie komornika.

Trzy ataki szału później zrobiłam to co każda rozsądna osoba by zrobiła: poszłam na piwo i poskarżyłam się wszystkim znajomym jaki świat jest okrutny.
Dowiedziałam się, że ten rodzaj przekrętu nazywa się na Pobieraczek, bo był kiedyś taki serwis, który ten model przekrętu stosował. Że mam stawić jakikolwiek opór i się odpieprzą.

Toteż następnego dnia: uzbrojona w wydrukowaną korespondencję (1 mail z umową i fakturą z 05.01) i daty rozmów, oraz wydrukowany KRS naciągaczy (firma zarejestrowana pod koniec października zeszłego roku na ulicy na Ł. w Krakowie, na polu z kontenerami wg. google), ruszyłam do prawnika. Uznałam, że opór z pieczątką prawnika będzie wyglądać poważniej niż opór napisany własnoręcznie.

Prawnik wysłuchał mnie i mówi: wszystko zależy od tego co było w rozmowie. Zażądamy przekazania nam nagrań, ale oni mogą ich nie wysłać i od razu wystąpić do e-sądu, który na podstawie samej faktury wyda wyrok. Pani musi tego pilnować i od razu się odwołać. Wtedy to, że my wysłaliśmy pismo o nagrania, a oni nie odpowiedzieli, będzie działało na pani korzyść. Ale muszę Panią ostrzec, ze to różnie może być.

A było tak, że jak naciągacze dostali pismo od prawdziwego prawnika, to od razu anulowali mi tą fakturę. A tych nagrań nie wysłali.
Siedzę więc u prawnika i mówię mu: zgłośmy próbę wyłudzenia na policję. Niech ich ścigają.
A on mi na to: ale Pani nie jest poszkodowana.
Ale czy próba wyłudzenia nie rożni się tym od wyłudzenia, ze jest nieudana?

Owszem, ale mamy domniemanie niewinności i musielibyśmy udowodnić, że pracownik z premedytacja wprowadził Panią w błąd a oni nigdy nie zamierzali świadczyć Pani usług. Oni powiedzą, że pracownik był młody i dostał naganę, a reklamacja została przyjęta. Uznając Pani reklamację i anulując tą fakturę zabrali Pani argument i mogą się w dochodzeniu bronić... brakiem profesjonalizmu.
A to, że regulamin na początku przewidywał okres próbny, a jak patrzyłam na niego 05.01, to nie to nie jest oszustwo?
Jest, ale policja w ramach działań operacyjnych musiałaby udowodnić, że regulamin został zmieniony.
Z punktu widzenia prawa, dopóki nie udowodni się, że jest inaczej - to doszło do nieporozumienia.

Tak więc: skoro nie mam wyroku sądu, nie mogę podać danych firmy ani ich serwisu.
Po prostu jak ktoś będzie do was dzwonił z ofertą darmowego testowania serwisu poświęconemu prawu, to od razu pieprznijcie słuchawką. Oszczędzicie sobie nerwów.

PS. Niemniej jednak powiedzieć komuś, kto dzwoni do ciebie z mordą o niezapłaconą płatność "proszę kontaktować się z moim prawnikiem" - to zadziwiające uczucie.

naciągacze

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 243 (255)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…