Miałam wypadek samochodowy, dokładniej wpadłam w poślizg i spowodowałam stłuczkę. Obiłam sobie porządnie łeb o przednią szybę, więc świadkowie wezwali karetkę i sanitariusze zgarnęli mnie do szpitala. Z karetki od razu na wózek i na wózku na izbę przyjęć, która znajdowała się jakby w podziemiach (co ważne dla historii prowadziła do niej pochylnia, która miała z kilkanaście metrów długości).
Sanitariusze postanowili pośmieszkować i powiedzieli, że puszczą wózek i zatrzyma się na dole. Jeden z nich zaczął biec i ja zamroczona wypadkiem stwierdziłam, że faktycznie jadę bez trzymanki. Pierwsze co zrobiłam to próbowałam zeskoczyć z wózka. Na szczęście ktoś mnie powstrzymał, ale pewnie bym to zrobiła, nie mówiąc o tym ile nerwów mnie kosztował ten żart.
Pewnie nie chcieli źle, ale chyba powinni sobie zdawać sprawę z tego w jakim szoku jest człowiek po wypadku, który do tego miał uraz głowy.
Sanitariusze postanowili pośmieszkować i powiedzieli, że puszczą wózek i zatrzyma się na dole. Jeden z nich zaczął biec i ja zamroczona wypadkiem stwierdziłam, że faktycznie jadę bez trzymanki. Pierwsze co zrobiłam to próbowałam zeskoczyć z wózka. Na szczęście ktoś mnie powstrzymał, ale pewnie bym to zrobiła, nie mówiąc o tym ile nerwów mnie kosztował ten żart.
Pewnie nie chcieli źle, ale chyba powinni sobie zdawać sprawę z tego w jakim szoku jest człowiek po wypadku, który do tego miał uraz głowy.
słuzba_zdrowia
Ocena:
183
(229)
Komentarze