Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77309

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o braku tolerancji i poszanowania cudzych decyzji i światopoglądów.

Od paru lat nie jem mięsa. Nie jestem wegeterrorystką, nie zaglądam nikomu w talerze, uważam, że nic mi do tego co kto ma ma talerzu. Chciałabym, żeby inni tak samo odnosili się w stosunku do mnie. Choć mięsa nie jem, chętnie przygotowuję mięsne dania dla przyjaciół i rodziny.

O znajomych będzie mowa. Do paczki znajomych dołączył Dawid - nowy chłopak Ani. Zostałam zaproszona przez nią na obiad, więc siłą rzeczy padło pytanie co lubię, czy mam na coś alergię. Odpowiadam szczerze, że zjem wszystko, byle bez mięsa. Dawid wydawało by się zareagował normalnie, tzn. stwierdził, że dla niego to normalne, bo umawiał się wcześniej z wegetarianką, nawet polecił mi ciekawą restaurację. Muszę przyznać, że nie spotkałam się, by ktoś zareagował na luzie na to, że ktoś inny nie je mięsa, nawet z rodziną miałam niezłą przeprawę, ale to nadaje się na inną historię.

Po jakimś czasie znów nadarzyła się okazja, by zjeść coś wspólnie. I tu zaczęły się zgrzyty. O ile Dawid wydawał się być miły, to czasem wtrącał komentarze w stylu "moja eks nie jadła mięsa, bo nie mogła - problemy zdrowotne, a u ciebie to kaprys i ci przejdzie". Facet zdawał się nie przyjmować do wiadomości, że nie chcę poruszać tematu i sam zaczynał. Uznałam, że każdy ma prawo do swoich poglądów i tyle.

I tu największa piekielność. Dawid organizuje kolację. Nalega, bym się pojawiła i kusi smakołykami. Przychodzę do mieszkania Ani i Dawida zaraz po pracy, zmęczona i głodna jak wilk. Dawid pokazuje tacę z masą kanapeczek i mówi, że mogę spokojnie z tego brać, bo przygotował z myślą o mnie pasty - pokazuje "czerwona z pomidorem i papryką, ta warzywna, a ta ciemna jest z grzybami". Każe spróbować. Kanapki wielkości kciuka, a ja głodna jak wilk, więc zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak, kiedy ostatnia z trzech była już z przełyku. Oprócz wyraźnego smaku grzybów dało się wyczuć wątróbkę. Pytam więc, czy na pewno dla mnie to było, a on z głupim uśmieszkiem "Smakowało?". Postanowił w ten sposób "nawrócić mnie".

Śmieszek teraz opowiada, jak to utarł mi nosa i zmusił tę zarozumiałą wegetariankę do zjedzenia mięsa.
Nie muszę dodawać, że kolejnych zaproszeń nie przyjęłam, ku ich wielkiemu zdziwieniu.

Facet dorosły, 40 lat na karku, a zachowanie gimbusa.
Nie tyle sam fakt zjedzenia mięsa mnie boli, co utrata zaufania do znajomych. Naprawdę facet wydawał się być normalny, udawał miłego tylko po to, by utrzeć komuś nosa?

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 287 (335)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…