Czytałam historie w poczekalni i opowieść: http://piekielni.pl/78040 przypomniała mi moją własną - o piekielnych pieszych.
Byłam początkującym kierowcą, świeżutko po kursie i egzaminie. Głowa napakowana teorią, doświadczenie - wiadomo oscylujące wokół zera.
Dojeżdżam do przejścia, na które (przynajmniej tak to wyglądało) mają zamiar wejść dwie rozgadane panie w wieku moherowym. Zwalniam, zatrzymuję auto. I czekam. Czekam. Czekam. Panie balansują na krawędzi jezdni pogrążone bez reszty w rozmowie. Za mną zatrzymuje się drugie auto, więc podejmuję decyzję i ruszam - prawdopodobnie nie miały zamiaru przechodzić, tylko sobie stoją i rozmawiają. Efekt łatwy do przewidzenia - wciskam gaz, a panie w tym momencie decydują, że jednak przechodzą. Do dziś nie wiem, jakim cudem wyhamowałam.
Byłam początkującym kierowcą, świeżutko po kursie i egzaminie. Głowa napakowana teorią, doświadczenie - wiadomo oscylujące wokół zera.
Dojeżdżam do przejścia, na które (przynajmniej tak to wyglądało) mają zamiar wejść dwie rozgadane panie w wieku moherowym. Zwalniam, zatrzymuję auto. I czekam. Czekam. Czekam. Panie balansują na krawędzi jezdni pogrążone bez reszty w rozmowie. Za mną zatrzymuje się drugie auto, więc podejmuję decyzję i ruszam - prawdopodobnie nie miały zamiaru przechodzić, tylko sobie stoją i rozmawiają. Efekt łatwy do przewidzenia - wciskam gaz, a panie w tym momencie decydują, że jednak przechodzą. Do dziś nie wiem, jakim cudem wyhamowałam.
Ocena:
211
(233)
Komentarze