Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78174

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowiem Wam dzisiaj o przygodzie z moim ulubionym bankiem. Tym razem będzie długo, bo i historia zawiła, jak to bankowe procedury.

Mam tam konto od wielu lat, dwa spłacone kredyty, dwie lokaty, ogólnie się lubimy. Potrzebowałam kredytu, walę jak w dym do mojego banku, oczywiście wszystko załatwione pozytywnie i pada propozycja karty kredytowej „na niespodziewane wydatki”. Oczywiście, poinformowano mnie o warunkach (muszą być 3 transakcje miesięcznie na kwotę 700 zł, żeby była za darmo, kredyt do 56 dni darmo). Limit malutki – 2000 zł, pomyślałam, a co mi tam, wezmę, wydam te 700 zł, od razu przeleję z konta, wyrównam należność, potem znów to samo, za dwa miesiące zwrócę kartę w czortu i będzie po sprawie.

Karta i PIN miały być wysłane do mnie osobnymi listami. I zapewne byłoby tak, jak zaplanowałam, gdyby nie to, że karta do mnie nadeszła, zaś numer PIN – nie. Sama karta bez PIN mało użyteczna, zaś w obliczu faktu, że zostałam obciążona miesięczną opłatą 14 zł z tytułu braku transakcji objętych regulaminem - po trzech tygodniach dreptam do banku zgłosić, że nie mam PIN. Pani przyjmuje reklamację, twierdzi, że jedynym wyjściem będzie przysłanie mi nowej karty i nowego numeru PIN do niej. Kartę, którą mam - niszczy.

Złożyłam od razu drugą reklamację – aby nie obciążano mnie opłatą 14 zł za brak korzystania z karty, z której nie miałam jak skorzystać. Minęło kolejne 14 dni. Ani widu ani słychu - ni nowej karty ni numeru PIN, za to odpowiedź na moją reklamację – bank nie odnotował zwrotu listu z numerem PIN, należy zatem przyjąć, że PIN mam i opłata jest zasadna. No dobrze - myślę sobie - jeśli wy tacy, to ja rezygnuję z tej karty, której i tak nie mam, zapłacę te 14 zł, niech będzie moja strata i pies z wami tańcował. Idę, składam wypowiedzenie umowy karty z winy banku, który nie dostarczył mi środków koniecznych do wywiązania się przeze mnie z umowy itp.

Mija kolejne 14 dni, nowej karty i PIN nadal nie ma, jest za to odpowiedź banku. Oczywiście, przyjmujemy wypowiedzenie, opłata karna za rozwiązanie umowy bez korzystania z karty – 150 zł + 28 zł opłaty za dwumiesięczny okres braku transakcji. Smaruję zatem odwołanie – opisuję sytuację od początku, jest karta, nie ma PIN, potem nie ma karty, nie ma PIN. Grochem o ścianę. Nie odnotowaliśmy zwrotu.

Dwa dni potem telefon z centrali – przyszedł zwrot numeru PIN (tego pierwszego, wysłanego dwa miesiące wcześniej) czy adres aktualny?. Aktualny. To wysyłamy jeszcze raz. Nie, dziękuję, wypowiedziałam umowę. A to nie wysyłamy. Smaruję kolejną reklamację – podaję numer telefonu, z którego do mnie dzwoniono, datę, godzinę, nazwisko pracownika. Odpowiedź? NIE ODNOTOWALIŚMY ZWROTU. Piszę kolejne pismo – już czwarte, tym razem z kopią do instytucji - Rzecznika Finansowego i Bankowego Arbitrażu Konsumentów.

Tym razem odpowiedź szybciej – wprawdzie NIE ODNOTOWALIŚMY ZWROTU i jesteśmy cacy w porządku ale… jestem takim wspaniałym klientem, długoletnia współpraca, zasada domniemanej racji klienta itp. frazesy, z których wynikało tylko to, że rozwiążą tą nieszczęsną umowę bez obciążania mnie kosztami. Można? Można. Tylko po co tyle wożenia się o 178 zł?

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (149)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…