Generalnie nie obchodzi mnie czy ktoś jest wege, nie toleruje laktozy, glutenu, woli jeść kamienie czy runo leśne. Dopóki z tego powodu nie traktuje innych jak ludzi "nieoświeconych", "morderców" i podchodzi do swojej diety z fanatyzmem, próbując wszystkich dookoła przekonać do swoich racji. (Tak samo jak osoby jedzące mięso na siłę próbują wmusić je w osobę nie jedzącą go, bo i tak się zdarza).
Ja na przykład uwielbiam mięso. Był grill u kolegi z pracy narzeczonego, zaprosił w większości ludzi właśnie z pracy. Wśród nich była Monika. Ogólnie miła dziewczyna, akurat siedziała obok mnie, rozmawiałyśmy normalnie, przyniosła jakieś owoce pokrojone w plastry i coś co przypominało kształtem kotlety, ale nie znam się na tym. Przyszedł Gospodarz, mówi że można już kłaść jedzenie na kracie. Monika poprosiła by on to zrobił.
Nadszedł czas zdejmowania z grilla. Gospodarz, z czystej uprzejmości przyniósł Monice kilka pieczonych owoców i powiedział, że jak chce to reszta jest nad ogniem. Zjadła, rozmawiamy dalej. Potem sama wstała po jedzenie i się zaczęło.
Wrzask, ryk, że jak to, że jej jedzenie spoczywa na tej samej karcie co kiełbasy i steki, dla których zginęły biedne zwierzęta, że wszyscy jesteśmy po*ebani bo mamy ich krew na rękach, na koniec wybuchnęła płaczem, bo zjadła tych kilka owoców które już były na tej kracie. Powiedziała, że nie chce "bratać się z mordercami" i że nienawidzi nas wszystkich. I wyszła.
Nie wiem, nie znam się, ale moim zdaniem z lekka przesadziła. Wystarczyło poprosić by kumpel odpalił osobnego grilla.
Ja na przykład uwielbiam mięso. Był grill u kolegi z pracy narzeczonego, zaprosił w większości ludzi właśnie z pracy. Wśród nich była Monika. Ogólnie miła dziewczyna, akurat siedziała obok mnie, rozmawiałyśmy normalnie, przyniosła jakieś owoce pokrojone w plastry i coś co przypominało kształtem kotlety, ale nie znam się na tym. Przyszedł Gospodarz, mówi że można już kłaść jedzenie na kracie. Monika poprosiła by on to zrobił.
Nadszedł czas zdejmowania z grilla. Gospodarz, z czystej uprzejmości przyniósł Monice kilka pieczonych owoców i powiedział, że jak chce to reszta jest nad ogniem. Zjadła, rozmawiamy dalej. Potem sama wstała po jedzenie i się zaczęło.
Wrzask, ryk, że jak to, że jej jedzenie spoczywa na tej samej karcie co kiełbasy i steki, dla których zginęły biedne zwierzęta, że wszyscy jesteśmy po*ebani bo mamy ich krew na rękach, na koniec wybuchnęła płaczem, bo zjadła tych kilka owoców które już były na tej kracie. Powiedziała, że nie chce "bratać się z mordercami" i że nienawidzi nas wszystkich. I wyszła.
Nie wiem, nie znam się, ale moim zdaniem z lekka przesadziła. Wystarczyło poprosić by kumpel odpalił osobnego grilla.
Wege grill znajomi
Ocena:
213
(247)
Komentarze